Spacer


Jaka jest racja istnienia tych wszystkich ludzi, tej bezsensownej krzątaniny, tych uśmiechów, tych zabiegów o pieniądze, tych zwierzęcych i wirtualnych rozrywek? Przy odrobinie przenikliwości łatwo jest podzielić przechodniów na szereg typów, odgadnąć ich przynależność klasową, ich obyczaje i to, co ich w tej chwili zaprząta. Perspektywa czasu ulega skrótowi: wiek dziecięcy, dojrzały i starość przechodniów zbijają się w jedno, upływają w ciągu sekundy, na miejscu przechodnia jest już tylko powietrze. Rozpatrywane na planie fizjologicznym istnienie tego właśnie przechodnia zamiast innego nie ma żadnego sensu. Wnikając natomiast w ich umysły, odkryje się tam niesłychane brednie. Nie zdają sobie oni zupełnie sprawy, że nic nie jest ich własne, że wszystko zależy od momentu w historii, który ich zrodził: ich praca, ich ubranie, ich ruchy, ich odmiana uśmiechu, ich wierzenia i poglądy. Są wcielona siłą bezwładności właśnie przez to, że ulegają złudzeniu, iż są sobą, nie będąc żadnym sobą. Gdyby chociaż istniał Bóg. Wiara w Boga została już jednak przekreślona. Co zostaje to wstręt do trwania szczegółu, do tej mentalności, dla której każde zjawisko istnieje osobno: jeść, pić, zarabiać, obłapiać, rodzić dzieci. I co dalej? Czy to powinno trwać? Dlaczego ma trwać?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Musimy się upewnić, że pacjent jest bezpieczny i jest mu wygodnie

David Hume przygląda się chłopcu i dziewczynie

Pułkownik Piotrek chce zostać opiekunem piłkarza Janusza