Rozmowa
Fred znów spóźnił się do pracy. Ponad godzinę. Wytłumaczył na początku ze spokojem, że to przez molestowanie, którego doświadczył w dzieciństwie: z powodu traumy brał leki, które zaburzały mu sen, w efekcie czego nie mógł się dobudzić i spóźnił do pracy. Gdy kierownik Janek spojrzał na Freda z ojcowskim smutkiem, Fred zaczął krzyczeć. Krzyczał, ze cala ta rozmowa rozbliźniła mu traumę. Krzyczał o krzyku, ze krzyk był również efektem ubocznym dawnych przeżyć. Fred wyrzucił kierownikowi Jankowi, że czuje się prześladowany w miejscu pracy. Kierownik Janek długo przypatrywał się okrągłej postaci Freda wymachującej ramionami jak ośmiornica w kierunku Janka. Pięćdziesięcioletni facet zaklęty w ciele dziecka. Na jednym z jego ramion widniał tatuaż - logo klubu piłkarskiego z napisem "Tylko to się liczy". Nagle kierownik Janek doznał metafizycznego uczucia dziwności istnienia - połączenia absurdu, smutku i radości. Jeśli klub piłkarski mógł nadawać sens czyjemuś życiu, równie dobrze sens można by odnaleźć, tu Janek rozejrzał się po pokoju, WE WSZYSTKIM: w sznurówkach, w pęknięciach na ścianie, w błękitnych jak letnie bezchmurne niebo oczach Freda.
Komentarze
Prześlij komentarz