Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2019

Jak kierownik Janek podpisami uratował system przed upadkiem

Obraz
Kierownik Janek obłożył się pękatymi folderami i jął je z kierownicza skrupulatnością studiować. Było to zadanie nietuzinkowej wagi, gdyż w niedalekiej przyszłości odbyć się miała w ośrodku inspekcja jakości. Kontroli miano poddać wielkość i głębię repertuaru wspierania narkomanów i alkoholików. Kierownik Janek analizował więc sukcesywnie elementy, które według wytycznych inspektoratu ową wielkość miały potwierdzać: plany opieki, rewizje planów, wykresy osiągnięć planów oraz podpisy klientów pod każdym z dokumentów. W tym punkcie kierownik Janek nie na żarty zmarkotniał: w większości przypadków jakichkolwiek podpisów podopiecznego brakowało. Była to zbrodnia, która zostanie od razu zauważona przez czujne oko inspektorów - podważająca elementarne przykazania systemu wierzeń, w centrum którego miał stać klient. Podpis świadczył, iż wszystkie te foldery, wielostronicowe plany, rewizje, tabele i druki nie były li tylko pozbawionym sensu wymysłem pracowników, inspektorów i urzędników, l

Krótka historia mężczyzny pędzącego o poranku Leith Walkiem

Obraz
Leciał chodnikiem jak wystrzelony z procy, szusując nogami w tempie zawodowego chodziarza. Do porannego marszu przygrywał mu metaliczny dźwięk kluczy i drobnych na kawę ukrytych na dnie kieszeni. Przymknął oczy przebijając się na oślep przez rój czekających na przystanku ludzi. Wielki grubas z teczką coś do niego burknął. Czuł się zbyt zmęczony, żeby się odwracać i szarpać. Czoło pokryło mu się lepkim potem. Powoli zaczął odczuwać głód i niepokój, że wszystko w jednej chwili  rozsypie się jak domek z kart. Wiedział jednak, że to zaraz minie. Apteka była tuż za rogiem. Stanie w kolejce, aptekarz odmierzy mu dawkę leku i będzie znowu normalnie. Do następnego poranka, gdy narkotyk przestanie działać. Kiedyś jednak to rzuci i założy biznes remontowy. Z metadonu zejdzie na subutex a potem odwyk. Grupa wsparcia, normalna praca i kasa, za którą kupi swojemu synowi porządnego tableta w Johnie Lewisie. Mały ma już chyba z dziesięć lat. Przed tym jak wpadł w heroinę, trochę pracował przy remo

Krótka historia hipokryzji

Obraz
Janek usadownił się wygodnie w fotelu i zapalił marihuanowego jointa. W mgnieniu oka uwalniający się w jego płucach tetrahydrokannabinol zapukał bezpardonowo do neuronowych wrót, z rozkazem przestawienia pospiesznego pociągu jankowego życia na boczne tory.  Pociąg stanął i maszynista ogłosił postój. Pasażerowie bez pośpiechu wyjrzeli przez okno. W przeciągu kilku sekund przedmioty na zewnątrz zaczęły nabierać ostrości i wyodrębniać się z całości, jakby budząc się z długiego snu. Każda rzecz, na którą spojrzeli zaczęła odkrywać przed nimi swą niepowtarzalną historię i ukryty sens. Wszystko było ze sobą połączone. Dźwięki zaczęły nabierać kształtów a kolory pachnieć. Janek spojrzał na płynące po niebie chmury. Przebijające się przez nie słońce cienkim ołówkiem promieni zarysowywało ich różowe jak lawa kontury. *** W całym ośrodku rozległo się wycie alarmu przeciwpożarowego. Pracownicy pospiesznie pobiegli do pokoju na piętrze, aby sprawdzić przyczynę alarmu. - Gary palił marihua

Protest w namiocie

Obraz
Na zapisie z kamery widać jak wracają pijani do pokoju, czule się obejmując. Parę minut potem ona wybiega na korytarz i coś krzyczy w jego stronę. Po chwili on wali ją pięścią w twarz, ona mu oddaje i kopie go w brzuch. On kuli się z bólu, ona poprawia mu uderzeniem z kolana w podbródek.  Przyjeżdża policja i wzywa karetkę. Zabierają go do szpitala, bo jest półprzytomny i cały zalany krwią. Ona idzie spać. Ze snu wybudza ją pukanie do drzwi. W drzwiach stoi kierownik Janek i ze smutkiem informuje, że z powodu bójki kobieta musi opuścić ośrodek. Znaleziono jej już jednak nowe miejsce w siostrzanym hostelu. Ona nic nie pamięta. Zalewa się łzami. Mówi, że całe życie była ofiarą. Gdy to nie pomaga, zaczyna wyzywać Janka. Krzyczy, że nie da się bezprawnie usunąć z ośrodka i pójdzie z tym do swego prawnika, a jej koledzy podetną Jankowi gardło. Środek dnia. Piękny bezchmurny dzień. Przed wejściem do ośrodka "Uciecha" stoi rozłożony namiot. Siedzi w nim ona i z innymi bezdomnym

Wielki Plan Przewodniczącego

Obraz
Przewodniczący Peter rozesłał maile ze swym wielkim planem zakończenia bezdomności na świecie. Plan zawierał wiele kolorowych strzałek - dłuższych lub krótszych, w górę, w dół, na lewo, i na prawo. Wykres rozpoczynał się od punktu zero: ulicy, skąd bezdomny trafiał do punktu Nr 1: ośrodka dla bezdomnych. Następnie z ośrodka Nr 1 bezdomny trafiał do ośrodka Nr 2, by w dalszej kolejności trafić do ośrodka Nr 3. Z ośrodka nr 3 trafiał do punktu nr 4: własnego mieszkania komunalnego (którego jeszcze nie było, gdyż w Edynburgu nie było wystarczająco mieszkań, ale według planu wydziału budownictwa wkrótce zostaną wybudowane). W punkcie nr 4 grupa specjalnych jednostek pomocniczych nr 5 urządzała bezdomnemu mieszkanie, zasiłki, internet, dwieście kanałów TV, darmowe lekcje jogi oraz przyrządzania sushi a w przypadku uzależnień: metadon i wszywkę. W końcu z punktu nr 5 bezdomny trafiał do punktu nr 6: raju aktywnego obywatelstwa. Będąc na liście mailingowej przewodniczącego, Janek zaczą

Ogień

Obraz
Tak się naćpał, że niedopałek papierosa spalił mu fotel. Gdy strażacy wyważali drzwi, leżał w łóżku i wpatrywał się bez ruchu w gorejący mebel. Właśnie wtedy wstrzyknięty uprzednio w ramię biały proszek o chemicznym wzorze C 21 H 23 NO 5   przepoczwarzył się w jego mózgu w morfinę pobudzającą receptory szczęścia: Mi, Kappa i Delta. Ból zniknął. Pojawiło się przyjemne ciepło. Doświadczał wieczności. Przenikał przez alchemiczną tajemnicę nieustannej przemiany materii w energię. Wszystko płynęło i tylko to miało znaczenie. Na drugi dzień rozpoczęto szacowanie strat. Fotel i dywan do wymiany. Pod dywanem wciąż biegały ocalałe od ognia larwy robaków. Wpełzały pod materac, na którym leżał on - zadumany i nieobecny. Czy wracał pamięcią do chwili heroinowego uniesienia w ogniu? Czy wracał pamięcią do czegokolwiek? Wczorajszego śniadania, pierwszego pocałunku, dzieciństwa, gdy wszystko było jeszcze możliwe? Na twarzy co pewien czas siadały mu muchy, starsze siostry robaków. Nawet się od ni

Rozmyślania Janka nad domem

Obraz
Magister Alan grzecznościowo zapytał Janka jak się ma i kiedy był ostatni raz w domu. Jakby się nie starał, Janek automatycznie klasyfikowany był w głowie magistra Alana jako Polak, którego domem była Polska. Co więc robił tutaj? Od dziesięciu lat, jedenaście miesięcy w roku był w Szkocji na wajazdach i korzystał z ich brytyjskiej wspaniałomyślności, wyższej kultury i zachodniego dobrobytu, napawając się przy okazji pięknem ich przyrody oraz wciągającą historią ich miasta? Janek w głębi serca czuł, że to miasto, ten kraj, ten język, ta kultura nie należały do niego. Jakby nie próbował się zasymilować, był zawsze przybyszem z zewnątrz. Zaczął zastanawiać się na czym miałaby polegać wyższość kultury brytyjskiej nad tą, z której się wywodził. Część jego rodaków w kraju nad Wisłą ciągle porównywała się do tego świata, idealizując jego standardy i czyniąc je ambitnym celem cywilizacyjnym, oby jak najdalej od wschodnioeuropejskiego zaścianka i dziczy. Cóż to były jednak za standardy? Społ

Tajne śniadania kierownika Alana

Obraz
Kierownik regionalny Alan podpisywał się w mailach swym akademickim tytułem magistra. Musiało mieć to dla niego z jakiegoś powodu znaczenie. Do pracy przychodził zawsze w garniturze i pod krawatem, zaczynając monolog o pogodzie oraz swych przygodach sportowych z ostatniego wikendu. Sport  może i nie przystawał do krępej postaci Alana, niemniej przystawał do jego roli kierownika regionalnego i pozwalał mu, razem z tytułem magistra w mailach, w tej roli się pewniej usadowić. Jak przystało na kierownika regionalnego, nad biurkiem magistra Alana wisiał dyplom ukończenia pół-maratonu oraz zdjęcie z małżonką, dziećmi i psem. Magister Alan udowadniał wyższość formy nad treścią w teatrze dnia codziennego. Nie ma znaczenia, że na początku forma pozbawiona jest treści. Należy regularnie ćwiczyć się w formach a treści pojawią się same. W ten sposób stopniowo i bezboleśnie stajemy się odgrywaną przez nas rolą. Magister Alan od kierownika Janka oczekiwał przede wszystkim sprawnego zarządzania z

Dotknięcie

Obraz
Była żona wniosła sprawę do sądu, że ją opluł. Sąd zlecił badanie DNA. Badanie nie stwierdzało kategorycznie czy do oplucia doszło czy nie. W końcu oskarżyła go o nękanie. Jako dowód przedstawiła wiadomości na Whats Upie. Dostał trzy miesiące prac społecznych oraz roczny zakaz kontaktowania się z byłą żoną. W jaki sposób miał jednak widywać dzieci, które z nią mieszkały? Do tego potrzebna byłaby kolejna rozprawa regulująca zasady widywania się z dziećmi przy zakazie kontaktu z ich matką. Właśnie wtedy, gdy jeden z pijanych rezydentów przyłożył mu zapalniczkę do czoła, nie wytrzymał i uderzył go z płaskiej dłoni w  twarz. Będąca świadkiem całego zdarzenia koleżanka z pracy wniosła skargę i żądała dla Andiego kary śmierci. Andy został zawieszony na czas śledztwa. Kierownik Janek musiał zdecydować czy Andy był dalej godzien pełnić służbę pracownika społecznego w ośrodku "Uciecha".  Janek analizował sekunda po sekundzie zapisy z kamer. Na obrazie widać zapalniczkę pr

Skrzynka. Reklamówka. Lidl.

Obraz
Podejmowanie decyzji to niełatwy proces. Proces ten obejmuje grupę powiązanych ze sobą w sposób logiczny operacji myślowych oraz obliczeniowych. Jego celem jest wybór jak najlepszego wariantu decyzyjnego.  Pracownicy zostawili decyzji kierownika Janka pudełko w reklamówce Lidla. W pudelku, jak informowała lakonicznie przyklejona do niego karteczka, znajdowały się prochy matki narkomana Archiego M.  Archie po pogrzebie nie wiedział, co z tym zrobić i oddał pracownikom. Co zrobić? - zastanawiał się kierownik Janek. Jaki był najlepszy algorytm decyzyjny na prochy matki Archiego? Obliczenia byłyby o wiele łatwiejsze, gdyby istniał Bóg - ten największy z kierowników. Jaki był jednak sens skrzynki z prochami matki Archiego M., w reklamówce Lidla, na biurku kierownika Janka, gdy Bóg nie istniał i nikt tym wszystkim nie zarządzał? Skrzynka. Reklamówka. Lidl. Matka. Archie. Patyk. Wróbel. Strzałka. Zobacz także:  Ogień

Jak kierownik Janek prowadził śledztwo

Obraz
Scena 1. Pomieszczenia służbowe ośrodka "Uciecha". Woźny Callum opowiada sprzątaczkom o największym ślimaku świata, afrykańskim Achatina. Callum twierdzi, że muszla ślimaka osiąga rozmiary dwudziestu centymetrów a jego jaja są tak wielkie, że przypominają jaja ptasie. Callum raz w życiu widział takiego ślimaka w akwarium u kolegi w domu. Sprzątaczki kiwają z podziwem głowami. Maria Dolores i Elena. Maria Dolores jest Hiszpanką a Elena Rumunką. Maria Dolores nie lubi swojego imienia i woli, żeby nazywać ją Lola. Studiowała w Sevilli filozofie. Pisała o monadach Leibniza. - Monada to podstawowa duchowa cząstka elementarna - tłumaczy Lola. - Wszystkie monady są ze sobą połączone i odzwierciedlają doskonałość Wszechświata.  - A ślimaki? - pyta żartobliwe woźny. - Ślimaki też są monadami, tyle że mniej rozwiniętymi  - odpowiada Lola. Koncepcja ta podoba się Elenie, gdyż jest ona ekolożka i weganką. W Rumunii studiowała rysunek i rzeźbę. Jej ramiona pokryte są tatuażami

Przepoczwarzanie się

Obraz
Znajdował się w półśnie. Między światami. Przepoczwarzanie się odbywało sie w jego przypadku stopniowo i droga negacji. Być może musiał dostrzec kim jest dopiero w zetknięciu z tym, kim nie byl. Dopiero w obcym języku i wśród obcych dekoracji jego prawdziwa tożsamość jak pod mikroskopem nabierała ostrości i kształtów.  Powoli dochodziło do niego, ze tak naprawde zawsze był tym, czego tak długo się wypierał. Pierwszy raz spogladal na to z duma i bez wstydu prosto w twarz. Wreszcie mógł pokazać się światu bez maski i bez makijażu. Dalsze udawanie nie miało już sensu. Dalsze udawanie nie było już potrzebne.

Kierownik Janek w pętli sterowania

Obraz
Kierownik Janek przyglądał się z niepokojem wykresom wydajności ośrodka. W tym kwartale cel przerobienia zjadaczy heroiny w anioły aktywnego obywatelstwa stał pod wielkim znakiem zapytania. Liczba klientów, którzy podczas przebywania w ośrodku rozpoczęli jakiekolwiek kursy zawodowe, wolontariat lub pracę - zero. Cel strategiczny, czyli liczba klientów, którzy nie wrócili na ulicę i trafili do własnych mieszkań lub na odwyk - pięćdziesiąt procent. Tak być nie mogło. Zgodnie z wytycznymi urzędu miasta sukces musiało osiągnąć osiemdziesiąt procent klienteli.  Kierownik Janek zaczął medytować nad błędem w pętli sterowania. Określenie celów. Ustalenie procedury. Projekt realizacji. Nadzór. Korekta. Cel był szczytny i romantyczny z ducha - uwolnienie miasta Edynburg i całej Szkocji od bezdomności, nałogów i przestępstw. Problemem była błędna, nierealistyczna procedura - interwencje niedyrektywne: terapia skoncentrowana na osobie, wywiady motywacyjne, redukcja szkód. Marzycielski cel miał

Wymazać się nie da

Obraz
Wystarczy włożyć krótką spódniczkę i buty na koturnie a zlecą się jak muchy. Zresztą matka zawsze mi powtarzała, że zostanę kurwą. Tylko tak mogę zarobić na działkę. Dziesięć funtów za woreczek. Żadna przyjemność, chodzi o to, żeby przetrwać. Nie potrafię rzucić. Jestem nikim.   Pójdę z każdym, który mi zapłaci. Dlatego nie mogłam być dłużej z Jamesem, mimo że był dla mnie dobry. Zawiesili mu zasiłek i nie stać go było nawet na fajki. Kevina poznałam jak wyszedł z więzienia. Brał cracka i miał trochę kasy z drobnej dilerki. Łysy, pryszczaty rudzielec. Daje mi heroinę za numerek. Nie mam więcej marzeń. Tylko żeby znowu dać sobie w żyłę. Na razie Kev śpi w namiocie na cmentarzu, ale opieka społeczna załatwia mu miejsce w schronisku. Dla mnie facet nie musi być specjalnie ładny ani wygadany. Ważne, żeby płacił. Kevin chce stąd wyjechać do Aberdeen, do kuzyna, co ma mu załatwić pracę na budowie. Kuratorka powiedziała, że opłaca mu kursy zawodowe. Nie chcę, tam jechać. Tutaj mam dwie c

W pałacu zamieszkała królowa

Obraz
Do miasta przyjechała królowa. Zamieszkała w pałacu rzut berłem od ośrodka "Uciecha". W centrum zaroiło się od policji i pan w fikusnych kapelusikach. Slonce swiecilo. Pogoda dopisywała. W telewizji przypominano o zaletach picia wody. - Dlaczego wasi podopieczni stoją na zewnątrz? - rzekł z grozna mina facet w garniturze z wydziału porządku i skarg  urzędu miasta. -  Mieliście ich animować i oferować program edukacyjno-rozrywkowy ku aktywnemu obywatelstwu.  -  Jak wam nie wstyd!? Oni sikaja ludziom na schody! - dodała przedstawicielka spółdzielni mieszkaniowej wynajmującej okoliczne mieszkania. - Oni rzygaja i przechodza przez ulice na czerwonym swietle!  - Zachowują się aspołecznie! - Krzycza, śpiewają i przeklinają! - Nie edukujecie ich! - Nie godzi sie, gdy obok królowa z berłem i panie w kapelusikach! - Oj, chyba nie umiecie, Towarzyszu, wspierać potrzebujących z problemem alkoholowo-narkotykowym  - zwrócił się w stronę kierownika Janka facet od porządku i sk

Akt o Bezdomności

Obraz
W wyborach do brytyjskiego parlamentu w 1997 roku Tony Blair, stojący na czele lewicowej Partii Pracy, za poparcie obiecał Szkotom referendum w sprawie czesciowej autonomii. Blair wygral i zostal premierem a w referendum szkockim wiekszosc glosujacych opowiedziala sie za utworzeniem Szkockiego Parlamentu. Szkoci uzyskali wowczas kontrole nad sluzba zdrowia, wymiarem sprawiedliwosci i rolnictwem. Gdyby nie Anglicy, Szkocja bylaby rajem na ziemi, a przynamniej druga Norwegia. Szkoci zaczeli ambitne reformy w podleglych im dziedzinach, aby Szkocja w koncu byla Szkocja - wolna od angielskiej uprzezy, gwarantujaca rowne szanse dla wszystkich swych obywateli. Dlatego w 2003 roku Parlament Szkocki - na czele z lewicowa Partia Pracy - uchwalil Akt o Bezdomnosci (podobne reformy beda od 2007 roku rozwijane przez narodowych socjalistow z dazacej do nieodleglosci Szkockiej Partii Narodowej). Zgodnie  niniejszym aktem wszyscy bezdomni lub zagrozeni bezdomnoscia obywatele zamieszkujacy terytor

Peter Higgs pije kawę

Obraz
"Każdy szczegół jest ważny. Dlatego trzeba być uważnym na każdy szczegół " - notował w małym zeszyciku, zagryzając jagodowego muffina. " Jak znaleźć wzór  na ten wyjątkowy szczegół, który zmienia bieg zdarzeń, historię czy układ planet?".  Peter Higgs, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki, codziennym zwyczajem siedział i oddalał się rozmyślaniom w swej ulubionej kawiarni, oddalonej kilka kilometrów od ośrodka "Uciecha". Największym osiągnięciem Higgsa było wytłumaczenie za pomocą matematycznego wzoru dlaczego było coś zamiast niczego. Teraz Higgs przyglądał się uważnie szczegółom za oknem. Kwiaty. Kawa. Rusztowania. Odgłosy przejeżdżających samochodów. Nagle z rozmyślań wybił go dźwięk telefonu. Dzwoniła córka Higgsa. Umówili się na obiad w Nowym Jorku. W restauracji Via Carota na West Village.

Płynność i ciągła przemiana

Obraz
Nie ma instytucji, nie ma zwyczaju i przyzwyczajenia, które by nie mogło ulec zmianie. Wszystko, czym żyją ludzie, jest darem epoki, w jakiej się znaleźli. Płynność i ciągła przemiana są cechą zjawisk, a człowiek jest istota plastyczną i można sobie wyobrazić dzień, w którym cechą szanującego się obywatela będzie chodzenie na czworaka.

Apostoł John, czyli Piłeczka

Obraz
Piłeczka. A przy niej żółte pudełko ze strzykawką. W pudełku Naloxone. Apostoł John wbija igle w piłeczkę. Naciska strzykawkę. - Igła wchodzi w mięsień udowy jeszcze łatwiej niż w piłeczkę  - wyjaśnia John. Naloxone to podstawowy lek stosowany przy przedawkowaniu opiatów, głównie heroiny. Jego wstrzykniecie blokuje u zażywającego działanie narkotyku i powoduje nieprzyjemne uczucie "głodu" - od rwącego bólu głowy, po wymioty i silne drgawki.  Żółte pudełko z Naloxononem jest jednak czymś więcej niż sposobem na przywracanie do życia. W kraju, gdzie z roku na rok rośnie liczba śmiertelnych przypadków przedawkowania narkotyków, jest to kwestia polityczna, a nawet metafizyczna. Rytuał wbijania igły w piłeczkę powtarzają wszyscy uczestnicy szkolenia. Apostoł John cierpliwie przygląda się swym uczniom i w razie potrzeby koryguje ruchy strzykawką. Apostoł John to były narkoman. Po dawnym życiu pozostała mu wielka blizna na policzku. John jest starannie uczesany i ogolony. Pod rę

Zebranie w Tiuturlistanie

Obraz
Przewodniczący Peter siedział już w sali obrad. Obok niego dwie młode, otyłe urzędniczki. Ich twarze nie były zbyt czytelne, gdyż w tym środowisku wprawa w maskowaniu uczuć osiągnęła spory stopień doskonałości. Przewodniczący rzucił poprawny żart. Urzędniczki zaniosły się poprawnym śmiechem. - Mamy plan!  - rozpoczął przemowę przewodniczący Peter. -  Musimy raz na zawsze urwać głowę Hydrze bezdomności!  Urzędniczki zanotowały w kajecikach myśl, potakując z podziwem głowami. - C hcę, żebyśmy, Towarzysze, wszyscy działali jak sprawna, dobrze naoliwiona maszyna - dodał przewodniczący. - Ż eby nikt już nigdy w naszym najpiękniejszym Mieście na świecie nie musiał cierpieć  na ulicy.  Otyłe urzędniczki zaczęły z podziwem klaskać a z nimi całe zebrane w sali kierownicze grono .  - Kolejnym etapem planu - kontynuował przewodniczący - będzie edukacja naszych mniejszych braci w bezdomności, by dopomóc im p owrócić na łono aktywnego obywatelstwa . Wszyscy zebrani wstali i zaczęli wznos

Rozmowa

Obraz
Fred znów spóźnił się do pracy. Ponad godzinę. Wytłumaczył na początku ze spokojem, że to przez molestowanie, którego doświadczył w dzieciństwie: z powodu traumy brał leki, które zaburzały mu sen, w efekcie czego nie mógł się dobudzić i spóźnił do pracy. Gdy kierownik Janek spojrzał na Freda z ojcowskim smutkiem, Fred zaczął krzyczeć. Krzyczał, ze cala ta rozmowa rozbliźniła mu traumę. Krzyczał o krzyku, ze krzyk był również efektem ubocznym dawnych przeżyć. Fred wyrzucił kierownikowi Jankowi, że czuje się prześladowany w miejscu pracy. Kierownik Janek długo przypatrywał się okrągłej postaci Freda wymachującej ramionami jak ośmiornica w kierunku Janka. Pięćdziesięcioletni facet zaklęty w ciele dziecka. Na jednym z jego ramion widniał tatuaż - logo klubu piłkarskiego z napisem "Tylko to się liczy". Nagle kierownik Janek doznał metafizycznego uczucia dziwności istnienia - połączenia absurdu, smutku i radości.  Jeśli klub piłkarski mógł nadawać sens czyjemuś życiu, równie dob

Metoda Wyższej Miłości

Obraz
W ośrodku "Uciecha", jakoż i w całym sektorze pozarządowym, stosowano pozornie najprostszą metodę pomocy - terapię skoncentrowaną na osobie Carla Rogersa. Metoda ta była powszechnie stosowana, gdyż mało kosztowała i nie wymagała od większości pracowników długoletnich szkoleń czy specjalistycznej wiedzy. Jej głównym założeniem było przeświadczenie, że klient sam jest sobie najlepszym ekspertem, który wie najlepiej, co jest dla niego dobre i jak sobie pomóc. Rolą pracownika było jedynie aktywne słuchanie i okazywanie klientowi bezwarunkowej i autentycznej akceptacji, empatii i  uznania. Bezwarunkowa akceptacja pracownika miała prowadzić do samoakceptacji klienta, który w tej atmosferze wyższej miłości i wolności docierał do pokładów swej ukrytej wewnętrznej wiedzy i dokonywał zmiany ku szczęśliwszemu życiu i pełniejszemu człowieczeństwu.

Spacer

Obraz
Jaka jest racja istnienia tych wszystkich ludzi, tej bezsensownej krzątaniny, tych uśmiechów, tych zabiegów o pieniądze, tych zwierzęcych i wirtualnych rozrywek? Przy odrobinie przenikliwości łatwo jest podzielić przechodniów na szereg typów, odgadnąć ich przynależność klasową, ich obyczaje i to, co ich w tej chwili zaprząta. Perspektywa czasu ulega skrótowi: wiek dziecięcy, dojrzały i starość przechodniów zbijają się w jedno, upływają w ciągu sekundy, na miejscu przechodnia jest już tylko powietrze. Rozpatrywane na planie fizjologicznym istnienie tego właśnie przechodnia zamiast innego nie ma żadnego sensu. Wnikając natomiast w ich umysły, odkryje się tam niesłychane brednie. Nie zdają sobie oni zupełnie sprawy, że nic nie jest ich własne, że wszystko zależy od momentu w historii, który ich zrodził: ich praca, ich ubranie, ich ruchy, ich odmiana uśmiechu, ich wierzenia i poglądy. Są wcielona siłą bezwładności właśnie przez to, że ulegają złudzeniu, iż są sobą, nie będąc żadnym so

Poniedziałek

Obraz
Zaczął padać deszcz. Kierownik Janek przemknął przez tylne wejście zastawione przeładowanymi kubłami na śmieci. Wstrzymał oddech, mijając piętro, na którym rezydował Litwin Arunas. Smród był tak ogromny, że Janek z trudem powstrzymał odruch wymiotny. Wreszcie wbiegł do swojego biura. Odetchnął. Był przez chwilę bezpieczny. Odliczanie rozpoczęte na nowo. Jeszcze tylko pięć dni, siedem godzin i pięćdziesiąt pięć minut. Znowu niczym Syzyf stał u podnóża góry, by wtaczać nań głaz, który i tak na samym szczycie wymknie mu się z rąk i stoczy w dół. Usiadł na krześle i spojrzał przez okno. Po starych kamienicach jeszcze starszego miasta spływały strugi deszczu. Pojawili się pierwsi turyści z Chin okryci przeciwdeszczową folią z mapami w rękach. Na razie przyjechali tylko na zwiady, żeby wkrótce uczynić ten chylący się ku upadkowi świat sobie podległym. Z zadumy wyrwały Janka krzyki na korytarzu. Jeden z narkomanów dostał dziś zasiłek i zdążył już z samego rana zaćpać. Po subtelnych nutac

Przyjechałem i zostało mi niewiele czasu

Obraz
Przyjechałem. I nagle przeszyła mnie myśl, że zostało mi niewiele czasu. Ludzie w tramwaju zamienili się w ryby. Racjonalne. Nudne. I mdłe. Z identyfikatorami na szyjach - dla bezpieczeństwa i potrzeby przynależności. Bóg  ostatecznie umarł w dwudziestym wieku a z nim tradycyjne społeczności i uniwersalne instrukcje życia. Wszystko jest już tylko nazwą bez znaczenia. Wszystko jest już tylko problemem odpowiedniej interpretacji. Zadziwia mnie w tym intuicja Nietzschego. Przewidział świat sto lat do przodu. Wszystko pokryła mgła nudy i obojętności, rozrzedzana klubami zainteresowań. Nie mamy w końcu wyjścia. Zostaliśmy sami ze sobą. Magiczna Elektryczność Mięsa. - Miałaś przyjść i podziwiać moją super katapultę, którą wystrzelę naszą miłość na słońce - powiedział z lekkim wyrzutem facet z identyfikatorem urzędu podatkowego Jej Królewskiej Mości na szyi. - Wiem, że zgłębiałaś karty przeszłości, żeby zrozumieć karty przyszłości, ale przez ciebie w tym tygodniu już nic ciekawego się