Krótka historia hipokryzji
Janek usadownił się wygodnie w fotelu i zapalił marihuanowego jointa. W mgnieniu oka uwalniający się w jego płucach tetrahydrokannabinol zapukał bezpardonowo do neuronowych wrót, z rozkazem przestawienia pospiesznego pociągu jankowego życia na boczne tory. Pociąg stanął i maszynista ogłosił postój. Pasażerowie bez pośpiechu wyjrzeli przez okno. W przeciągu kilku sekund przedmioty na zewnątrz zaczęły nabierać ostrości i wyodrębniać się z całości, jakby budząc się z długiego snu. Każda rzecz, na którą spojrzeli zaczęła odkrywać przed nimi swą niepowtarzalną historię i ukryty sens. Wszystko było ze sobą połączone. Dźwięki zaczęły nabierać kształtów a kolory pachnieć. Janek spojrzał na płynące po niebie chmury. Przebijające się przez nie słońce cienkim ołówkiem promieni zarysowywało ich różowe jak lawa kontury.
***
W całym ośrodku rozległo się wycie alarmu przeciwpożarowego. Pracownicy pospiesznie pobiegli do pokoju na piętrze, aby sprawdzić przyczynę alarmu.
- Gary palił marihuanę. Znaleźliśmy go siedzącego w fotelu, gapiącego się w chmury za oknem. Zarekwirowaliśmy mu przyrządy do przygotowywania narkotyku - referowali pracownicy kierownikowi Jankowi. - Zgłaszamy to na policję?
- Ależ oczywiście - odpowiedział kategorycznie kierownik Janek. - Nie możemy pozwolić, by nasz podopieczny dalej niszczył sobie w ten sposób życie. W naszym ośrodku takich zachowań tolerować nie będziemy.
Zobacz także: Zebranie
Komentarze
Prześlij komentarz