Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2019

Kajaki

Obraz
Siedzi naprzeciwko mnie i coś bełkocze. Że to nie jego strzykawki, że to wina pracowników. Próbuję wyobrazić go sobie jako normalnego człowieka – jabłko zamiast ogryzka. Na potrzeby ośrodka powinno stworzyć się aplikacje na smartfona, która zamieniałaby twarze narkomanów w normalnych ludzi. Wychudzona, blada twarz nabierałaby kolorów. Znikają krosty. Zęby prostują się i bieleją. Błędny wzrok wyostrza się i skupia na jednym punkcie. Potem do ludzkiego szkieletu dodajemy muskulaturę i ubrania z M&S. Płaszczyk, szalik, wypastowane, lśniące buty. A potem dodajemy syntezator mowy, wersja bankowiec. Widzę jak siedzi naprzeciwko mnie w płaszczyku i lśniących butach i zamiast o brudnych strzykawkach opowiada z pasją sprzedawcy o stopach procentowych i kredytach. Tak, z taką aplikacją byłoby o wiele łatwiej. Tłumaczę sobie, że to jego chwilowy stan, że jest bardzo chory i nie mogę postrzegać go przez pryzmat choroby. Gdzieś tam pod warstwami martwej tkanki wciąż tkwi w nim potencjał c

Nad brzegiem lazurowego morza

Obraz
Federico zaparkował swe czarne BMW za rogiem ulicy, niedaleko urzędu. Specjalnie na tę okazję zapuścił trzydniowy zarost. Było to tym bardziej godne podziwu, gdyż nienawidził zarostu i odczuwał wstręt, patrząc na swa nieogoloną twarz w lustrze. Tak, Federico kochał siebie. Siebie gładkiego i czystego. Na co dzień nosił się jak latynoski piosenkarz pop: nażelowane włosy, obcisłe koszulki, markowe sportowe buty, uśmiech amanta. Za namową doradcy personalnego nie nażelował dziś jednak włosów i zamiast jeansów z napisem "love" ubrał stare dresowe spodnie. Wszystko po to, by wyglądać jak człowiek z depresją. Co prawda miewał na emigracji epizody smutku, jednak nie aż tak, żeby poniżać się byciem w depresji czy ubieraniem starych dresów i nienażelowaniem włosów. Depresja była jego przeciwieństwem. On stworzony był do egzaltacji i uniesień. Co fakt to fakt, nie tak to sobie wymarzył. Wyjechał z Kolumbii do Europy za marzeniem o lepszym życiu. Zabrał ze sobą piękną latynoską żon

Lepiej nie mówić nic

Obraz
Być może gruby Berry żyłby, gdyby upośledzony Sally nie sprzedał mu trefnego valium. Być może żyłby, gdyby karetka zabrała go do szpitala. Być może żyłby, gdyby nie był gruby, gdyby miał inną matkę i ojca, gdyby urodził się w innej dzielnicy, innym kraju, na innej planecie. Być może Berry żyłby, gdyby nie był Berrym. Choć w akcie zgonu Berrego jako przyczynę śmierci wpisano przedawkowanie trefnego valium, tak naprawdę winą za jego śmierć należałoby uznać trefne życie, które doprowadziło go do tego miejsca bez wyjścia, do bezdomności i uzależnienia od heroiny. Ludzie mówią, żeby się pocieszać, że z każdej sytuacji jest wyjście, tak naprawdę czasami wyjścia nie ma. Gruby Berry brał valium wcześniej setki razy i nie działo się nic. Co prawda przedawkował kiedyś heroinę, ale szybko wrócił do siebie po zastrzyku Naloxonu. Upośledzony Sally dostał dzień wcześniej zasiłki, w związku z czym pod ośrodkiem od razu zjawił się diler Frankie, który sprzedał mu trzysta tabletek valium, każda po