Kajaki
Siedzi naprzeciwko mnie i coś
bełkocze. Że to nie jego strzykawki, że to wina pracowników.
Próbuję wyobrazić go sobie jako normalnego człowieka – jabłko
zamiast ogryzka. Na potrzeby ośrodka powinno stworzyć się
aplikacje na smartfona, która zamieniałaby twarze narkomanów w
normalnych ludzi. Wychudzona, blada twarz nabierałaby kolorów.
Znikają krosty. Zęby prostują się i bieleją. Błędny wzrok
wyostrza się i skupia na jednym punkcie. Potem do ludzkiego
szkieletu dodajemy muskulaturę i ubrania z M&S. Płaszczyk,
szalik, wypastowane, lśniące buty. A potem dodajemy syntezator
mowy, wersja bankowiec. Widzę jak siedzi naprzeciwko mnie w
płaszczyku i lśniących butach i zamiast o brudnych strzykawkach
opowiada z pasją sprzedawcy o stopach procentowych i kredytach. Tak,
z taką aplikacją byłoby o wiele łatwiej. Tłumaczę sobie, że to
jego chwilowy stan, że jest bardzo chory i nie mogę postrzegać go
przez pryzmat choroby. Gdzieś tam pod warstwami martwej tkanki wciąż
tkwi w nim potencjał człowieka. Szkoda, że nie spotkaliśmy się w
innych okolicznościach. Szkoda, że miał byle jakie dzieciństwo, że
nie było nikogo kto by mu pomógł. Szkoda, że heroina była jego
jedynym dostępnym lekarstwem. Dobrze rozumiem, że nie miał
wielkiego wyboru, nie ocieniam go.Wiem, że mógłbym być na jego
miejscu a on na moim. Wszystko mogłoby być zupełnie inaczej. Może wszystko jest zupełnie inaczej w równoległych wszechświatach. W jednym z nich on jest bankowcem w wypastowanych butach, ja jestem francuskim rolnikiem i mam farmę ślimaków. Szkoda mi go, ale nie wiem jak mu pomóc. On
wciąż coś bełkocze, manipuluje, nie słucha. Najchętniej bym
wyszedł. Mógłby już przestać mówić. Posiedzielibyśmy w
milczeniu i podumali nad marnością życia. Rokowania są słabe,
ale wiem, że wyzdrowienie jest możliwe. To mnie tu jeszcze trzyma.
Dziesięć lat uzależnienia równa się dziesięciu lat leczenia.
Jest to tak trudne, bo to choroba głowy. A tam sto problemów
zamkniętych w dwustu labiryntach z trzystoma pułapkami. Detoks to
przy tym pikuś. Ciało można wyleczyć w dwa dni, wyleczenie duszy
trwa latami. Widziałem już wiele razy byłych narkomanów dających
świadectwo swego wyleczenia. „Nie biorę od roku, trzech miesięcy,
dwóch dni” - zaczynają. A potem opowiadają jak zmieniło ich
życie w trzeźwości – dzieci, zdrowa relacja, praca, hobby –
kajakarstwo, stolarstwo, hiszpański. Wszyscy patrzą z podziwem i im
klaszczą. Dziwny moment. Tak zwane przesunięcie z samozniszczenia
ku samopomocy. Przesunięcie ku równoległemu wszechświatowi. Z wyleczonymi rozmowa jest zawsze ciekawa. Tak jak z
kimś kto zdobył Mount Everest. Byli narkomani i Himalaiści musieli
włożyć ten sam nadludzki wysiłek, żeby wspiąć się na górę
czy wyjść z nałogu. Nie ma dla nich już potem rzeczy
niemożliwych. Hiszpański. Studia. Piąte miejsce w zawodach
kajakarskich.
Jestem narkomanem. Nie biorę od
czterech lat, trzech miesięcy, dwóch dni. Jestem teraz szczęśliwy.
Wróciłem do żony i dzieci. Zająłem piąte miejsce w krajowych
mistrzostwach kajakarskich. Matka była alkoholiczką. Miałem
sześcioro rodzeństwa. Wszyscy byliśmy zdani tylko na siebie.
Pomagała nam tylko babcia. Potem doszedł konkubent matki, który
nas bez powodu bił. Jako dzieciak zacząłem od podpaleń. Ogień
przynosił mi ulgę i zastrzyk dopaminy. Chciałem być silny i
zostać gangsterem. Alkohol mi nigdy nie smakował. Jego zapach
przypominał mi matkę i jej konkubenta. Na osiedlu wszyscy brali metadon – przepisywany jako lekarstwo na heroinę.
Zacząłem więc brać heroinę, żeby dostawać legalnie metadon. To
był mój narkotyk. Pasowaliśmy do siebie. Dzień zaczynałem od
metadonu i kawy. Potem szedłem do pracy. Byłem kierownikiem zmiany
na lotnisku. Rozdzielałem zadania pracownikom a w przerwie szedłem
do kibla i piłem metadon. Poznałem dziewczynę, urodziły nam się
dzieci. Nie wiedziała, że biorę. Wtedy umarła babcia i żeby
zagłuszyć ból, musiałem wziąć heroinę. Tylko ten jeden raz.
Potem był drugi i trzeci i tak się zaczęło. Przestałem zajmować
się takimi czynnościami jak mycie czy dbanie o to, w co się dziś
ubiorę. Przestałem zajmować się dziećmi i żoną. Przestałem
chodzić do pracy. Heroina zastąpiła mi wszystko i odebrała
wszystko. Zostałem z nią sam na sam. Pomógł mi mój więzienny
opiekun. Czułem, że mnie słucha i nie kupuje mojej ściemy.
Zacząłem terapię. Jestem teraz szczęśliwy. Wróciłem do żony i
dzieci. Zająłem piąte miejsce w krajowych mistrzostwach
kajakarskich. Jestem narkomanem. Nie biorę od czterech lat, trzech
miesięcy, dwóch dni.
Komentarze
Prześlij komentarz