Nad brzegiem lazurowego morza


Federico zaparkował swe czarne BMW za rogiem ulicy, niedaleko urzędu. Specjalnie na tę okazję zapuścił trzydniowy zarost. Było to tym bardziej godne podziwu, gdyż nienawidził zarostu i odczuwał wstręt, patrząc na swa nieogoloną twarz w lustrze. Tak, Federico kochał siebie. Siebie gładkiego i czystego. Na co dzień nosił się jak latynoski piosenkarz pop: nażelowane włosy, obcisłe koszulki, markowe sportowe buty, uśmiech amanta. Za namową doradcy personalnego nie nażelował dziś jednak włosów i zamiast jeansów z napisem "love" ubrał stare dresowe spodnie. Wszystko po to, by wyglądać jak człowiek z depresją. Co prawda miewał na emigracji epizody smutku, jednak nie aż tak, żeby poniżać się byciem w depresji czy ubieraniem starych dresów i nienażelowaniem włosów. Depresja była jego przeciwieństwem. On stworzony był do egzaltacji i uniesień. Co fakt to fakt, nie tak to sobie wymarzył. Wyjechał z Kolumbii do Europy za marzeniem o lepszym życiu. Zabrał ze sobą piękną latynoską żonę i dwójkę dzieci. Na początku przyjechali do Hiszpanii. Było łatwiej, bo znali język i prababka Federico pochodziła z Madrytu, przez co mógł starać się o hiszpański paszport. W Hiszpanii czuł się jednak jak obywatel drugiej kategorii. Hiszpanie, jego zdaniem, byli rasistami. Na każdym kroku dawali mu znać, że nie jest stąd. Miał wygląd Latynosa i mówił z kolumbijskim akcentem, przez co w przeciągu kilku sekund rozmówca rozpoznawał jego pochodzenie. Ostatecznie imał się gorszych prac, które miast przynosić przyzwoity dochód, pozwalały jedynie wiązać koniec z końcem. Czym to jego hiszpańskie życie różniło się od kolumbijskiego? Jak był biedny, tak pozostawał biedny, z tą różnicą, że w Kolumbii był u siebie a w Hiszpanii traktowano go jak niechcianego przybysza. Dlatego też, gdy dostał wreszcie hiszpański paszport, będącym kartą wstępu do wszystkich krajów Unii Europejskiej, bez namysłu spakował manatki i ruszył z rodziną do Zjednoczonego Królestwa. Tam, jak słyszał, nie było rasizmu i poziom życia był o niebo lepszy niż w Hiszpanii. Na nowy lepszy początek za wszystkie oszczędności kupił okazyjnie w Hiszpanii stare czarne BMW, żeby pokazać znajomym z Kolumbii i samemu sobie, że ma sukces w zasięgu ręki. Pamiątką z jego pierwszych dni pobytu w Londynie są zdjęcia na Facebooku, na których z całą rodzina fotografuje się na masce czarnego BMW - w tle London Bridge. Pod facebookowym zdjęciem posypał się wianuszek zachwytów i gratulacji. Federico powysyłał wszystkim facebookowym fanom serduszka. Rzeczywistość wyglądała jednak nieco inaczej. Wynajmowali w Londynie małą klitkę w trzypokojowym mieszkaniu, gdzie oprócz nich mieszkali tam jeszcze Rumuni i Polacy z problemem alkoholowym. Nie znał angielskiego i nie miał zdolności do języków, przez co nie mógł znaleźć żadnej innej pracy niż na garach w kuchni. Po kilku godzinach stania przy zlewie stawy bolały go tak bardzo, że musiał co dziesięć minut siadać, co nie spodobało się jego szefowi, który szybko podziękował mu za współpracę. Po badaniach lekarskich okazało się, że Federico chorował na artretyzm, co wykluczało go niemal ze wszystkim fizycznych prac. Nieznajomość języka wykluczała go z kolei z prac niefizycznych, przez co znalazł się bez pracy i grosza przy duszy w obcym kraju, mając na utrzymaniu piękną latynoską żonę i dwójkę dzieci. Gdy usłyszał od znajomego, że w Szkocji łatwiej o pracę, ruszył z rodziną swym czarnym BMW na północ Wielkiej Brytanii – ku szkockiej arkadii. Zatrzymali się u znajomych. Federiko długo nie mógł znaleźć zatrudnienia, a piękna latynoska piękna żona zaczynała robić mu sceny, mając już dość tej całej wegetacji. Nie po to wyjechała z Kolumbii, by klepać na emigracji biedę.  Nie po to była piękna, by marnować urodę z mężem nieudacznikiem. I wtedy zjawił się Turek. Zlitował się nad losem pięknej latynoski i zaoferował jej pracę w swym barze z frytkami. W zimniej Szkocji serce Turka pozostawało jednak gorące i szybko zapałał miłosnym uczuciem do Fedricowej żony. Na początku zaoferował pięknej Kolumbijce bezzwrotną pożyczkę, by wkrótce zaoferować jej pierścionek zaręczynowy. Taka piękna dziewczyna, mówił, marnuje się w oparach frytkowego oleju, winna zostać aktorką lub modelką, a on będzie tym, który pomoże jej w karierze. Razem wyjadą i zaczną nowe życie. Na szczęście Fererica świetlaną przyszłość pięknej Kolumbijki u boku starego Turka szybko rozwiała żona Turka. Gdy dowiedziała się o konkurach męża, zbluzgała piękną żonę Federico i wyrzuciła ją z ciepłego baru z frytkami na deszczowy bruk. Piękna zapłakana żona Federico miała już dość takiego życia. Nie tak to miało wyglądać. Miała pławić się w luksusach. Mieli otworzyć biznes i wieść królewskie życie niczym na facebookowych zdjęciach – wśród krajobrazów London Bridge, na masce czarnego BMW. Federico zrozumiał, że musi działać. Następnym razem żona następnego Turka może go już w porę nie uratować. Federico wystąpił o zasiłek dla bezrobotnych i mieszkanie komunalne. Wszystko było w tym kraju proste: urząd miasta przyznał całej rodzinie, jako że mieszkali bez umowy najmu u znajomych, status osób bezdomnych. Dawało im to prawo do ubiegania się o mieszkanie komunalne. W międzyczasie, jako że lista oczekiwania na mieszkania komunalne była długa, rodzinę Federico ulokowano w mieszkaniu tymczasowym. Wystarczyło to jednak, by na Facebooku Federico znowu pojawiły się nowe radosne zdjęcia: czarne BMW zaparkowane pod "naszym własnym mieszkaniem" – z dopisem: "ciasne, ale własne'". Pod zdjęciami posypały się lajki, co zmotywowało Federico do lejków na lajki i dalszego działania. W tym celu Federico udał się do organizacji charytatywnej wspomagającej ubogich obywateli w otrzymywaniu brytyjskich zasiłków. Przydzielono mu doradcę mówiącego po hiszpańsku - Polaka (który w przyszłości miał się stać kierownikiem Jankiem, tymczasem w tamtym momencie był jeszcze doradcą Jankiem). Doradca zarekomendował mu ubieganie się o rentę inwalidzką. Renta inwalidzka w Wielkiej Brytanii otwierała mu drogę do wielu innych przywilejów i ułatwień, gra była zatem warta świeczki.

Federico wysiadł ze swego czarnego BWM. Zmienił lśniące białe najki na stare, zdarte i dziurawe. Rozczochrał włosy. Bardzo się wstydził się swego wyglądu i chciał jak najszybciej wejść do ośrodka, żeby przypadkiem nie zobaczył go nikt znajomy. Doradca personalny zasugerował, żeby na czas komisji lekarskiej pożyczył kule inwalidzkie - zwiększało to jego szansę na dostanie wyższej renty: nie tylko na depresję, ale i na inwalidztwo. Chodzenie o kulach trenował od tygodnia, by dziś wejść do ośrodka w stylu profesjonalnego inwalidy. Rozpłakał się już w recepcji, zaskakując umiejętnościami aktorskimi samego doradcę Janka. Recepcjonistka podała mu chusteczkę a Janek odprowadził na fotel w poczekalni. Następnie Federico wbił nieruchomy wzrok w fotel - wyglądał jak ludzkie nieszczęście, inwalida z depresją kliniczną -  poruszający się o kulach, nieogolony, rozczochrany, z dziurawymi butami. W ten sposób specjalista z komisji lekarskiej wyrobił sobie o nim zdanie w przeciągu pierwszych dwóch sekund - już na sam widok nieprzyznanie renty temu nieszczęśnikowi byłoby draństwem i przestępstwem przeciwko przyzwoitości. Dalej poszło gładko i bez niespodzianek, mimo że inwalidztwo pacjenta nie było potwierdzone żadną dokumentacją medyczną. Federico to szlochał, to wbijał błędny wzrok w martwy punkt i bez życia odpowiadał na pytania urzędnika o stan swego zdrowia. Doradca Janek tłumaczył luźno z hiszpańskiego, tak, żeby Federico otrzymał jak najwyższą liczbę punktów. Wyłaniał się z tego obraz wspaniałego ojca, męża i obywatela, ciężko pracującego imigranta, który poświecił zdrowie, by zapewnić godny byt swej rodzinie. Brytyjski system opresji i nierówności społecznych zniszczył tego wspaniałego człowieka, doprowadzając go do inwalidztwa i załamania nerwowego. Urzędnik z trudem powstrzymywał łzy i złość na to, jak nisko upadł jego ukochany kraj. Nie było cienia wątpliwości, że nieszczęsnemu  Federicowi należało się zadośćuczynienie za kalectwo zadane mu przez bezduszny system.

Za pieniądze z renty Federico udał się z całą rodziną na Wyspy Kanaryjskie. Na Facebooku pojawiły się zdjęcia gładko ogolonego latynoskiego amanta, spacerującego z piękną żoną u boku, brzegiem lazurowego morza.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Musimy się upewnić, że pacjent jest bezpieczny i jest mu wygodnie

David Hume przygląda się chłopcu i dziewczynie

Pułkownik Piotrek chce zostać opiekunem piłkarza Janusza