Posty

Wyświetlanie postów z 2021

Jak Cygan Bojko klapkiem rzucił

Obraz
Zaczęło się od tego, że Cygan Bojko klapkiem rzucił. I tak naprawdę wszystko rozeszłoby się po kościach, bo raczej miłym klapkiem rzucił - gumowym i błękitnym. Na nieszczęście jednak rzucił klapkiem w przemocowego mężczyznę i na dodatek honorowego Polaka, no to  i Polak i mężczyzna nie mieli innego wyjścia jak go na szable i pistolety wyzwać i szpicrutą po twarzy traktować, aż do pierwszej krwi. Ale nie, nie ma już mężczyzny, klapka, Polaka ni Cygana. W tym charytatywnym przedstawieniu każdy ma uniwersalną rolę: ofiary, oprawcy lub wybawcy. Bojko jest w tym dramacie ofiarą. Męczennikiem podstępnych, niewidzialnych oprawców: kapitalizmu, rządu, dziecięcych traum. Dla porządku nie wolno więc nazywać go oprawcą, gdyby nawet klapkiem poćwiartował i zabił.  Grube działaczki, jako praworządni wybawcy, tłumaczą więc, że klapek rzucił, bo wiadomy stres i nierówności i patriarchat. I Anglicy grabiący Szkocje. I z tego wszystkiego każdej ofierze nerwy by puściły. Należy więc Cygana jako ofiarę,

"Słońce" jako nowa religia

Obraz
Dobry pan dyrektor oznajmił, że z bólem opuszcza aparat organizacyjny "Słońca", aby objąć równie ważną służbę dyrektorską w Grinpisie. "Słońce" i jego członkowie pozostaną jednak na zawsze w złamanym sercu pana dyrektora. Zarząd intensywnie pracuje nad rekrutacją nowego, równie wspaniałego pana dyrektora, który będzie kontynuować jego dzieło zakończenia bezdomności, nierówności i zła w Zjednoczonym Królestwie. Uprasza się przy tym pracowników o wyrozumiałość i jeszcze większe zaangażowanie w Sprawę. W ramach hasła "Więcej za mniej". Każdy przecież rozumie, że kowid, inflacja, wysokie ceny gazu, i wypłaty w tym roku naturalnie podniesione być nie mogą. Będzie trzeba również zwolnić część pracowników, co oczywiście nie wpłynie na poziom wspierania podopiecznych, jeśli tylko ilość wspierania przekuje się w jego jakość. Każdy przecież wie, że jeden prawdziwie oddany pracownik może wyrobić normę większą niż dziesięciu pracowników nieoddanych. Jako główny oręż s

O co walczy batalion "Słońce"?

Obraz
Stuk-puk, stuk-puk. Pani dyrektor-dowódca batalionu "Słońce" wchodzi energicznie do biura, stukając po oficersku obcasikami. Pośpiech jej jest jak najbardziej uzasadniony, gdyż symbolizuje powagę walki toczonej przez batalion "Słońce". Walki z bezdomnością, nierównością, ubóstwem. Choć tak naprawdę chodzi tu o zapchanie poczucia wewnętrznej pustki i braku celu samej pani dyrektor a szerzej: bogatych obywateli Zachodu.  Pani dowódca sympatycznie wita się z podwładnymi - wojowniczkami. Pyta o ich ulubione ciastko, budując w ten sposób przyjazną atmosferę w drużynie (według najnowszych instrukcji budowania przyjaznej atmosfery w drużynie pt "Rozmowa o ciastku" - nabytych na szkoleniu na temat budowania przyjaznej drużyny). Jest to świat gombrowiczowskich Młodziaków, zamknięty w ramach dogmatów równości, bezpieczeństwa i bycia pozytywnym. Świat pustej formy i czarno-białej wizji świata, gdzie źli to bogaci, biali, mężczyźni, religijni, prawicowcy. Dobrzy to bi

Rozdają mieszkania Afgańczykom z mlekiem, bez cukru

Obraz
Godzina 9 rano. Kurtyna w górę. Przedstawienie czas zacząć. Drzwi Urzędu Pracy+ otwierają się i staje w nich wymalowana jak na uroczystą kolację urzędniczka w asyście brzuchatego ochroniarza z Indii czy Pakistanu. Trener Janek czuje lekki niepokój i wzruszenie. Dostąpił progu świątyni brytyjskiego państwa dobrobytu. To tu rzuca się ochłapy masom, co pozwala politykom utrzymywać władzę. Raz więcej, raz mniej - zależnie od czego próbuje się akurat odwrócić uwagę. Z twarzy pani kapłanki- urzędniczki bije sroga, biurokratyczna miłość. Wiadomo - kochać petenta trzeba, ale kochanie musi się zgadzać z instrukcjami, grafikiem i algorytmami rządu Jej Królewskiej Mości - serdecznie zapraszamy i udajemy, że szukamy im pracy, a oni udają, że pracy szukają. A kto nie dość udaje zostanie wyproszony z urzędu przez pana ochroniarza z Pakistanu. Panie urzędniczki spacerują po urzędzie jak modelki po wybiegu. Prezentują najnowsze fryzury i maseczki dopasowane stylistycznie do żakietów. Wieczorowym style

Dużo tam tego ścierwa, gdy pada

Obraz
Wytargał ciapatego za ucho i zaraz wielkie halo - sprawa w sądzie i zawiasy. A ciapaty się przecież cieszył. Wszystko przez klientów ze sklepu, którzy zadzwonili na policję. A to żart taki był. Poza tym najebał się i po pijaku głupie rzeczy się robi. Wziął sobie potem butelkę wina ze sklepu ciapatego i z tą butelką zwinęli go z ulicy. Jakby był jakimś wielkim przestępcą. Teraz przez ciapatego ma problem z uzyskaniem statusu osoby osiedlonej. I jeszcze go deportacją straszą. Ale trenerki ze Słońca powiedziały, że za nic go nie dadzą deportować. Jak będzie trzeba, to położą się pod kołami samochodu policji imigracyjnej.  Po pierwsze nie żaden Boguś, a Bogusław, a tak naprawdę Franz, bo tak się nazywał główny bohater "Psów", grany przez jego imiennika Bogusława Lindę. Franz przyszedł do siedziby Słońca, żeby trenerki kupiły mu robocze ubrania do pracy, której jeszcze nie ma. Ale jak tylko będzie miał ubrania do pracy, to znajdzie i pracę. Teraz nie będzie jednak rozmawiał o żadn

W krainie Zasiłków

Obraz
Ta cała zasiłkowa pomoc jest jak gra. Kto opanował jej zasady, może w Zjednoczonym Królestwie żyć wiecznie, nie imając się ni pracy ni większego wysiłku. Oczywiście nikt nie wymaga od oczekującego zasiłkowej pomocy rozumienia zasad tej gry. Od tego są już doradcy tacy jak trener Janek. Uczą się nocami w zasiłkowych równaniach, faulach, autach i wykresach, by każdy zgłaszający się do nich petent nie wyszedł od nich z pustymi kieszeniami.   A jest o co powalczyć: zasiłki Zjednoczonego Królestwa - w łącznej liczbie 28 - mienią się kształtami i kolorami: dla starych, dla młodych, dla matek, dla dzieci, dla chorych, uzależnionych, bezrobotnych. Równania zasiłkowe oczywiście nie są proste, pełno w nich labiryntów, ślepych uliczek i wyjątków. Zgłaszający się do urzędu po pomoc zwykły potrzebujący - choćby nie brakowało mu rozumu i chęci - sam z góry skazany jest na porażkę, nawet jeśli umierałby z głodu czy byłby śmiertelnie chory. W systemie, który obsługuje miliony, panuje zasada sprawiedli

Dorosłe Dzieci Państwa

Obraz
I znowu ta sama gadka o pasji i budowaniu dynamicznego zespołu. Partyjno-korporacyjna nowomowa NGOsów na modłę brytyjskich hipokrytów: cwaniaczków wypierających swe własne cwaniactwo, udających nie tyle przed innymi, co przed samymi sobą, że nie mają tego wszystko w dupie.  Zupełnie inaczej niż w Polsce, gdzie bycie cwaniaczkiem, jest swego rodzaju cechą pozytywną, dzięki której przetrwaliśmy zabory i PRL. Dlatego też Polacy tak dobrze poradzili sobie na emigracji w UK, gdzie państwo udaje, że ufa obywatelowi a obywatel państwu. Przy odrobinie wschodnioeuropejskiego cwaniactwa można się tu więc wygodnie urządzić. Polscy UK dezerterzy szybko nauczyli się jak zdobyć mieszkanie komunalne a potem wykupić je za 10 procent wartości. Przyczynili się tym samym do kryzysu mieszkaniowego w Wielkiej Brytanii, gdyż w pewnym momencie zabrakło mieszkań socjalnych, a sam program wykupu mieszkań wycofano.  A zapotrzebowanie na mieszkania komunalne było ogromne. Brytyjskie państwo opiekuńcze stworzyło

Wszystko jest na miejscu w wielkim boskim planie

Obraz
I tak kierownik Janek abdykował z kierowniczej roli i został mianowany trenerem rozwojowym. Jego nową misją jest uczyć ludzi jak żyć, podczas gdy misją nowej organizacji "Słońce" jest zlikwidowanie ubóstwa i bezdomności na świecie poprzez rozdawanie biednym z bogatego kraju pieniędzy i mieszkań. Czyli wszystko po staremu. Ta sama egalitarystyczna bańka, w której człowiek jest li tylko społecznym konstruktem. Na razie z powodu kowidu "Słońce" walczy z ubóstwem jedynie spotkaniami onlajn. Nie tyle żeby komuś realnie pomóc, co, żeby koleżanki-trenerki mogły się wygadać i zrzucić z siebie zbędne kilogramy nudy pracy z domu. Dlatego w zoomowych okienkach deklamują ze zdwojoną pasją inwokacje o członkach, bo tak w nowej organizacji nazywa się klienta-lumpa. Że łamane są ich człowiecze prawa, gdyż zabierane są im zasiłki i zmuszani są do pracy. Na dodatek po Brexicie brytyjski rząd chce prześladować polskich alkoholików i ich deportować. Ale szkockie trenerki ze "Słoń

Środa

Obraz
Dzień trzeci. Środa. Punkt kulimnacyjny tygodnia pracy, kiedy to wreszcie wypadałoby się wziąć do roboty. Zamiast tego kierownik Janek już czeka na sobotę. Ledwie wszedł do biura a już odlicza. Jeszcze tylko cztery godziny, aby wyjść z ośrodka i rozpocząć covidową pracę z domu, czyli mieć święty spokój.  Jego honorowym zadaniem jest zapewnienie im bogatego programu pomocowego, ćpunów i pijaków Zjednoczonego Królestwa w uduchowione druidy przerobić. Szlakiem dzielnego niedźwiedzia Wojtka wesprzeć aliantów w walce z heroinowymi siłami Saurona.  Szczęśliwie jest covid i walkę można toczyć mailowo. Jakże lżej jest pomagać im wirtualnie. Wirtualne lumpy idealnie pasują do wzniosłych planów i obliczeń excela i zasługują na pogrubioną wspominkę w matrixowym raporcie sukcesów ośrodka. Gorzej z lumpami realnymi. Stoją przed budynkiem jak przed piwiarnią, plują, rzygają, biją się i ściskają. Obywatele wnoszą skargi, bo śmierć i zaraza i rząd zakazał  grupowych spotkań.  Zakazy naszych podopieczn