O co walczy batalion "Słońce"?

Stuk-puk, stuk-puk. Pani dyrektor-dowódca batalionu "Słońce" wchodzi energicznie do biura, stukając po oficersku obcasikami. Pośpiech jej jest jak najbardziej uzasadniony, gdyż symbolizuje powagę walki toczonej przez batalion "Słońce". Walki z bezdomnością, nierównością, ubóstwem. Choć tak naprawdę chodzi tu o zapchanie poczucia wewnętrznej pustki i braku celu samej pani dyrektor a szerzej: bogatych obywateli Zachodu. 

Pani dowódca sympatycznie wita się z podwładnymi - wojowniczkami. Pyta o ich ulubione ciastko, budując w ten sposób przyjazną atmosferę w drużynie (według najnowszych instrukcji budowania przyjaznej atmosfery w drużynie pt "Rozmowa o ciastku" - nabytych na szkoleniu na temat budowania przyjaznej drużyny). Jest to świat gombrowiczowskich Młodziaków, zamknięty w ramach dogmatów równości, bezpieczeństwa i bycia pozytywnym. Świat pustej formy i czarno-białej wizji świata, gdzie źli to bogaci, biali, mężczyźni, religijni, prawicowcy. Dobrzy to biedni, geje, kobiety, czarni, ekolodzy. 

Ale cóż to?! Pani dyrektor niedomaga, smarka i parska. Mimo bóli przytupała jednak do kwatery dowodzenia, by dać przykład męstwa i wyszkolić podwładnych z metod walki o lepszy świat: czyli z gwiazd wyników i planów inkluzywno-rozwojowych. Gwiazd i planów dla klienta-członka, którym w 80 procentach jest ten zły: mężczyzna w średnim wieku, bezrobotny z depresją, alkoholik, narkoman, żul. 

Mężczyźnie nr 1 z Hiszpanii należy pomagać, gdyż się złości, że państwo szkockie nie przyznało mu od razu po przyjeździe mieszkania komunalnego i musi czekać na nie w hostelu, gdzie jest mysz. 

Mężczyzna nr 2 z Polski jest smutny, gdyż wstrzymali mu zasiłek dla bezrobotnych, bo nie zjawił się na spotkaniu w urzędzie pracy. Nie zjawił się, gdyż nie miał na bilet. Na pytanie, co zrobił z biletem, które batalion "Słońce" mu podarował, odpowiedział, że mu go podstępnie ukradziono. Ukradziono mu bilet, gdyż cierpi na chorobę alkoholową, a cierpi na chorobę alkoholową, gdyż doświadczył w dzieciństwie traumy. 

Mężczyzna nr 3 - młody bezrobotny Szkot czuje się prześladowany przez urząd miasta: w jego mieszkaniu komunalnym cieknie z sufitu, urząd miasta chce przysłać ekipę naprawczą do mieszkania mężczyzny nr 3, perspektywa wierceń i stukania młotkiem mężczyznę nr 3 bardzo jednak stresuje i wpędza w depresję, tak że tym bardziej nie jest w stanie podjąć żadnej pracy. Mężczyzna nr 3 domaga się więc nowego mieszkania komunalnego, i w tej walce o równość i godność wspomagają go wojowniczki batalionu "Słońce".

Mężczyźni upadli ewoluują więc w stronę tego, co dobre i godne - przechodzą z negatywnej kategorii prześladujących mężczyzn do kategorii pozytywnej - prześladowanych biednych. Można ich wreszcie bezpiecznie przytulić, nakarmić, jak są niegrzeczni - zganić, i marzyć z nimi o gwiazdach wyników i nauczać ich o rozwojowych planach. 30-letnie dziewczęta w rytm korporacyjno-partyjnej nowomowy niańczą więc 30-letnich chłopców, a ich głównym planem rozwojowym jest w istocie niedorozwój: stan, w którym na zawsze pozostaną klientami-członkami - dużymi dziećmi. Być może dokonuje się tu jednak większa kulturowa zmiana: powstaje idealny model relacji damsko-męskiej - oparty wreszcie na bezpieczeństwie, równości i byciu wiecznie miłym. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

David Hume przygląda się chłopcu i dziewczynie

Pułkownik Piotrek chce zostać opiekunem piłkarza Janusza

Zebranie w Tiuturlistanie