Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2020

Heroinowy fundusz meblowy

Obraz
Jakże miła para. Mówią, że jestem fajny. Zaaplikowali do rządu o zapomogę na zakup mebli, motywując to tym, że meble im ukradli. Urzędnik zadzwonił do ośrodka, żeby to potwierdzić, gdyż aplikacja bezdomnych, którym ukradziono meble z mieszkania, którego nie mają, wymagała podwójnego sprawdzenia. Wytłumaczyli, że chodziło o meble dla ich dzieci, przebywających w rodzinach zastępczych. Może i w normalnych warunkach urzędnik aplikacje by odrzucił. Chodziło tu jednak o czasy kowidu i wspieranie najbardziej wykluczonych. Urzędnik przyznał im te pięćset funtów na dziecięce meble i teraz stoją pod moimi drzwiami i co pięć minut pytają, kiedy dam im pieniądze, które przelano na konto ośrodka. Cierpliwości. Zaraz wyjdę i zrobię co do mnie należy. Wypłacę i dam im te pięćset funtów od rządu na narkotykowe party. Niech kupią sobie za to dobrej jakości heroinę i krak, z uzależnienia od których będziemy ich potem za kolejne rządowe fundusze leczyć. Ale cóż to?! Oni się biją! Ona zapłakana z

Król Abdul Klepacz

Obraz
Klep, klep. Plask, plask.  Król Abdul od samego rana klepie i obstukuje ściany ośrodka i okolicznych kamienic. Są w tym jemu tylko znane metoda i wzór. Mówi przy tym coś do ścian, wręcz się z nimi wykłuca, ale na tych, co go znają, nie robi to już żadnego wrażenia. Wiedzą, że klepanie Abdula jest w istocie mało groźne i nie przenosi się na ludzi. Tylko czasami robi się afera, gdy Abdul zaczyna klepać samochody, stojące na światłach pod ośrodkiem. Niejeden z kierowców oburza się wówczas na obklepywanie swego samochodu i zaczyna na Abdula krzyczeć. Abdul również się wtedy oburza, jakby klepanie samochodów było jego codzienną pracą, w wykonywaniu której przeszkadzają mu kierowcy-awanturnicy. Zaniepokojeni obywatele wzywają policję. Policja odwozi Abdula do szpitala psychiatrycznego. Abdul obklepuje im w tym czasie radiowóz. Psychiatra potwierdza klepanie. Abdul klepie biurko psychiatry na pożegnanie, po czym wraca do ośrodka z reklamówką pełną leków na klepanie i do klepania wraca. Nic

Syn Orła

Obraz
Szkockie mendy zakuły go w kajdanki i prowadzą w sześcioro do samochodu, jakby był nie wiadomo jakim przestępcą.  -  Nigdzie nie idę! Chcę, kurwa, adwokata! Wije się i wrzeszczy, a oni coś tam mówią, ale on i tak nie rozumie, bo nie zna angielskiego. On im próbuje tłumaczyć po polsku. Ale oni po polsku nie potrafią, a powinni choć trochę się nauczyć. W Szkocji jest przecież dziewięćdziesiąt tysięcy Polaków. W tym dwa tysiące bezdomnych. W większości alkoholików i alimenciarzy zbiegów. Nic nie zrobił. Właściciel mieszkania oskarżył go, że przy wyprowadzce wyniósł z mieszkania meble, pralkę i lodówkę. To bzdura. A nawet jeśli coś wyniósł, nikt nie jest mu w stanie tego udowodnić. Każdy mógł to wynieść. On, w koszulce z husarią, miałby coś wynosić?! Chociaż ciapatemu się należało. Kozojebca podwalał się do jego kobiety. Nie mówiąc już o isis i próbach narzucenia Polsce islamu. Po jego trupie! Na ścianie pokoju powywieszał szaliki piłkarskie i krzyż. Jest kibicem i polskim patriotą. Na

Prywatka u małej Ruby

Obraz
''Kiedy spoglądasz w otchłań, ona również patrzy na ciebie.'' Mała Ruby biega przed ośrodkiem z butelka wina w dłoni i wszystkich ściska. Przestraszeni przechodnie omijają ją szerokim łukiem. Wydziera się, przewraca, klnie i śpiewa.  Obwieszcza dobrą nowinę. Zapijaczona ciżba wznosi z nią toasty. Jest w ciąży! Znowu. Z trzymiesięczna częstotliwością. Oczywiście przerwie ciążę, ale fakt noszenia w sobie zarodka traktuje już jako powód do radości. Lekarz chciał jej założyć spiralę, ale ona odmówiła. Lubi zachodzić w ciążę. Wszyscy się o nią wtedy troszczą. Gdyby dziecko się urodziło, byłoby to już jej dziesiąte nienarodzone. Z narodzonych ma troje. Dlatego mówi wszystkim, że ma trzynaścioro dzieci. Wszystkie kocha tak samo. Wszystkie narodzone jej zabrali. Są w rodzinach zastępczych. Bardzo za nimi tęskni i chciałaby być z nimi i je przytulać. Wrócą do niej jak tylko pójdzie na odwyk. Na razie musi zadowalać się rzadkimi widzeniami. Bardzo ją to wtedy stresuje i w dzi

Wracaj do Polski, ch..u!

Obraz
- Wracaj do Polski, chuju! - wołają za nim na powitanie. Siedzi zgarbiony na krzesełku pod ośrodkiem, pali i przygląda się beznamiętnie przejeżdżającym samochodom. Jest Słowakiem i nigdy w Polsce nie był, co nie robi różnicy dla zebranej wokół szkockiej żulerni. Niektórzy się dziwią, że taki inteligentny, mówi w trzech językach, a tak skończył. To długa historia. Wypadek. Dwa miesiące w szpitalu. Doszczętnie połamane kości.  Jakby ktoś chciałby go łatwo ocenić, niech sam spróbuje wybrać: dwudziestoczterogodzinny ból wwiercenia się dziesięciu śrub w nogę czy heroina i natychmiastowa ulga? Na dodatek okazało się, że po wypadku nie przysługuje mu renta czy inne zasiłki, bo nie przepracował w Wielkiej Brytanii dostatecznej ilości składek zus. -  Co ty byś zrobił?  - pyta. - Bez pieniędzy i do końca życia skazany na ból i wózek inwalidzki ? On wybrał heroinę. Jako środek przeciwbólowy na życie. A potem to już ona wybrała jego i nie chce się od tamtej pory odczepić. I miał niby wracać na

Wolna jak pies

Obraz
Znowu tu przyszła i znowu szczeka. - Spierdalaj! Kurwa! Spierdalaj!  Wolna jak pies. Ideał antycznej szkoły cyników. Dostała mieszkanie komunalne i przydzielono jej w pakiecie dwóch nowych pracowników socjalnych. Ona woli jednak stać cały dzień pod ośrodkiem "Uciecha", a w nocy spać na materacu pod śmietnikiem. Dobrzy obywatele znoszą jej jedzenie i z oburzeniem raportują sprawę na policję. Służby socjalne dwoją się i troją, by Pamela wróciła do mieszkania i nie przeszkadzała dobrym obywatelom. Ta jednak nic sobie z tego nie robi i za każdym razem wraca na materac. W tym tygodniu zaprosiła pod śmietnik młodego narkomana Boba. Mieli sprzeczkę pod oknami dobrych obywateli i Pamela podbiła mu oko, bo nie chciał dać jej pieniędzy, które dostał z opieki społecznej na zakup nowych butów. Już się pogodzili i drzemią przytuleni na materacu pod śmietnikiem. Wolą materac niż nowe mieszkanie, z nowymi meblami i sprzętami kuchennymi zakupionymi z rządowych funduszy pomocowych. Dookoła

W końcu zamknę tamten ból

Obraz
Przeczytałam gdzieś, że główną siłą pchającą nas do działania są nasze własne nieprzepracowane traumy. Tak. To właśnie one niezależnie od nas samych kierują naszym życiem. Moją traumą jest moja mama. Umierała kilka miesięcy w hospicjum na raka. I nie potrafiłam jej pomóc. Choć mogłam zrobić więcej. Zawsze można więcej. Pamiętam to uczucie bezsilności. Teraz to ono daje mi siłę. Gdy wracasz do mnie pod ich postacią. Bezdomnych i opuszczonych. Opiekuję się nimi, mamo, jakbym opiekowała się tobą, wtedy w hospicjum. I tym razem się uda. Nie dam im tak łatwo umrzeć. W końcu zamknę tamten ból. I odzyskam spokój. Choc, czego bym nie zrobiła, wciąż czuję niedosyt. Przeprowadzę ich nad przepaścią. Dam każdemu z nim naloxon i uratuję przed przedawkowaniem. Otworzę dla nich drzwi ośrodka całą dobę, żeby wiedzieli, że nie są sami, że zawsze jestem dla nich. Przytulę, nakarmię i opatrzę ich rany. Nie widzę dla siebie innej drogi. Nie widzę dla świata innej drogi. Czasami, gdy tracę wiarę, patrzę

Poranny obchód

Obraz
Cóż. Najlepszym rozwiązaniem byłoby dla nich więzienie. Wracają zeń schludni, wydetoksykowani, z planami na przyszłość. "Uciecha" zamienia ich na powrót w zombie. Wsysa jak brudna strzykawka w klaustrofobiczne korytarze, które jak ścieki rozrzucają potem ich bezwładne, rozkładające się za życia ciała po przypadkowych celach. Celach o słodkawym zapachu uryny, z łóżkiem, lodówką, telewizorem. I z zaczarowanym stoliczkiem, na którym leży pudełko pokryte dziecięcymi naklejkami. Najnowszy trend poradni  narkotykowych. Zaprzyjaźnić się ze swoim nałogiem. Różowe słoniki i króliczki. W pudełku łyżeczka do podgrzewania heroiny i strzykawka. Lekarstwa na kortyzol wolności i zły świat. Pin bezpieczeństwa opioidowego snu. Poranny obchód. Roznoszę im koronakanapki - dary od obywateli na czas zarazy. Siedzą w ośmiu w jednym pokoju i palą krak. Żołnierze wyklęci przy ognisku o zapachu palonego plastiku. Mówię im krótko, że krak, kowid i rząd. I niech zjedzą kanapki. A jak już palą

Wstęp to biegania

Obraz
Starszy kierownik Józiu postanowił zademonstrować pracownikom deeskalacyjne techniki motywacyjne i, gdy heroinista z pokoju 33 zaczął mu wygrażać, drobny Józiu uśmiechnął się do niego i miło wytłumaczył, że nie wypada się tak złościć. W tymże momencie motywacyjnej przemowy heroinista nr 33 zamachnął się i lewym sierpowym znokautował starszego kierownika Józia. Heroinista został aresztowany przez policję a poobijany Józio stwierdził, że jego techniki motywacyjne zadziałały, niemniej tamten nie był jeszcze gotów na ich pełne przyjęcie. Starszy kierownik Józio studiował malarstwo i rzeźbę na Akademii Sztuk Pięknych. Miast artystycznym abstraktom postanowił jednak poświęcić swe życie na pomoc cierpiącym na uzależnienie od narkotyków i alkoholu. Józio widzi wiele analogii między rzeźbą artystyczną a pracą z uzależnieniami. Jako starszy kierownik niczym artysta rzeźbiarz za pomocą swych innowacyjnych planów wyciosuje z lepkiej nieukształtowanej gliny uzależnień nowego wolnego człowi

Przytulać przez ekran komputera

Obraz
"- Panie kierowniku a John z pokoju nr 5 nazwał mnie kurwą. - Proszę mu powiedzieć, żeby nie nazywał Cię kurwą." Cóż za radosna chwila. Pośród ośmiuset bezdomnych naszego miasta nie odnotowano dotąd żadnego przypadku zakażenia Covidem-19. Są niezniszczalni. Nie czosnek i cytryna, a heroina uodparnia na choroby, najlepszy środek przeciwbólowy. Ocalić od ziemskich cierpień może ich już tylko złoty strzał. - Jakież to smutne - odezwała się gruba pani ze spotkania online managerów ośrodków. - Pokazuje to stopień ich wykluczenia i odizolowania od reszty społeczeństwa .  Pies zaszczekał w tle a gruba pani bardzo chciałaby ich w tych trudnych chwilach głębiej sfilantropować. Niestety musi pracować z domu. Tragedia grubej. Gruba uroniła wirtualną łzę a pies zaszczekał w tle. Szczęśliwie może spotykać się online na webinarach i zoomach, by dyskutować, współczuć i tworzyć plany ratownicze: program darmowego alkoholu, wymiana igieł, darmowe szczepienia przeciw żółtaczce, ciepłe p

Wiersz o tęsknocie i tajemnicy gwiazd

Obraz
Stoją przed budynkiem. Wrzeszczą i plują. Rzygają i piją. Ćpają i się biją. A potem ściskają. Klienci aktualni. Klienci przyszli. Klienci dawni. Dysfunkcjonalni. A w ich łonach i nasieniu potencjał klientów jeszcze nienarodzonych. Poszkodowanych przez geny, system i trudne dzieciństwo. Porządni obywatele znoszą im stare ubrania, jedzenie i telewizory, które ci potem wymieniają na narkotyki. Kierownik Janek pilnuje, by każdy z nich miał gruby folder z planami pomocowymi, według rządowych zaleceń. Na planach pomoc się skończy. Klientom się nie chce nawet składać podpisów pod ich własnymi planami. Pracownikom nie chce się już nawet tworzyć nowych planów - kopiują i wklejają ten sam szablon dla każdego nowego-starego klienta. Policji już się nie chce nawet przyjeżdżać na ciągłe wezwania. Chyba że miasto odwiedza królowa lub dochodzi do potyczek z nożami.  King James stoi na zewnątrz z obandażowaną głową i wśród rozwrzeszczanej ciżby recytuje wiersze. W ogólnym rozgardiaszu nikt go nie s

Wypisują jej imię w zakamarkach ulic, gdzie piją wino i palą krak

Obraz
Kate to Dorosłe Dziecko Alkoholika. Dziewczynka zamknięta w ciele dorosłej kobiety. Łączniczka  między podziemnym światem lumpenproletariatu a przykładnym życiem porządnych obywateli. Nigdzie nie potrafi dłużej zagrzać miejsca. Po początkowej ekscytacji nową pracą, szybko się zniechęca i w asyście skarg na pracodawcę do rządowych inspektortów zmienia zatrudnienie. Teraz obsługuje recepcję w ośrodku Uciecha. Wpada jednak w złość, gdy ktoś tytułuje ją recepcjonistką. Dobrze wie, że ma o wiele wyższe kwalifikacje, na czego dowód pokazuje wszystkim swoje dyplomy ukończenia różnorakich kursów. Opiekuje się mieszkańcami ośrodka jak niegdyś opiekowała się matką. Nie potrzebuje czytać o nich raportów. Zna ich wszystkich z podwórka, z imienia i nazwiska. Ich rodzice też pili i ćpali. Mimo wszystko jej udało się wyjść na ludzi a im nie. To napawa ją uczuciem wyższości. Jednym z nich  współczuje, innymi gardzi. Wścieka się, gdy w ośrodku ma zamieszkać ktoś, z kim ma niedomknięte sprawy. - To d

W blasku fleszy karetki

Obraz
Wśród pracowników wybuchła panika. Potrzeba im chyba więcej szkoleń. A wszystko przez ten jej dziwny sposób radzenia sobie ze stresem. Za każdym razem, gdy Mary zrywa z chłopakiem, samookalecza się. Przed samym aktem samookaleczenia Mary dzwoni do recepcji ośrodka, by mieć pewność, że zostanie uratowana, i ogłasza, iż właśnie odbiera sobie życie. Pracownicy biegną wtedy do jej pokoju, udzielają pierwszej pomocy i wzywają karetkę. Mary jest wtedy w centrum uwagi, może przez chwilę poczuć się ważna i potrzebna, a cały świat kręci sie wokół niej. Eskortowana jest przez policję i sanitariuszy niczym gwiazda filmowa po czerwonym dywanie krwi, przy fanfarach i blasku fleszy karetki. Nie dziw, że lubi wracac do tego stanu, gdy jest jej źle. W ostatnim tygodniu, gdy zostawił ją Paul z pokoju nr 21, Mary podcięła sobie w poprzek nadgarstka żyły, by spektakularnie na oczach szerokiej widowni ośrodka odwieziono ją na noszach do mrugającej kolorowymi światłami karetki.  Na Paulu nie zrobiło to

Kierownik Janek rozważa różnicę między głosem ludzkim a głosem przyrody

Obraz
Tak. Tutaj widać wyraźnie, że wyższe idee są tylko budowlami z piasku. To miejsce nie jest niczym więcej niż wysypiskiem ludzkich odpadów, z których nic się już nie da odzyskać. Wielcy sterownicy systemu sami w ten eksperyment nie wierzą. Nigdy nie wierzyli. Nikt nie ma odwagi przyznać się publicznie do naszego okrucieństwa i hipokryzji. Dlatego z zaparciem tkwimy w tym kłamstwie, bojąc się wyjawienia prawdy, że nie ma dla nich powrotu do ludzkich postaci. Zgodnie z zasadami doboru naturalnego, powinni zniknąć. --- Kim się staniemy, jeśli zostawimy ich samych sobie na pożarcie w paszczy świata? W istocie nie tyle chodzi tutaj o nich samych, czy o to, że nam na nich specjalnie zależy. Chodzi o nasze ludzkie zasady - są cienką linią, która oddziela nas od lęku i trwogi, że nic nas nie różni od cyklu życia zwierząt i trawy. Nie wolno nam ich opuścić i zaprzeczyć naszej wielkiej historii, naszym wzniosłym ideom i wyrafinowanym wynalazkom rozumu. Oznaczałoby to bowiem, że w hierarchi

Kroniki Covidu - Program Darmowego Alkoholu

Obraz
"Tony wrócił do ośrodka o polnocy  i natychmiast zażądał zwrotu swych puszek z piwem. Gdy został poinformowany, że dostał już dziś swą rację alkoholu, wpadł w złość i zagroził, że jeśli nie dostanie zaraz piwa, umrze na zespół odstawienny, a potem zniszczy ośrodek w pył, po czym wezwie policję w celu aresztowania złodziei i odzyskania swej prawowitej własności – puszek z piwem. Kiedy pracownik próbował zastosować wobec Toniego słowne techniki motywacyjne w celu przekonania go do udania się do swego pokoju, Tony zaczął uderzać głową w podłogę. Następnie rzucił się przez blat recepcji na wygłaszającego mowy motywacyjne pracownika. Nieszczęśliwie jako że pracownik się odsunął, Tony uderzył głową w ścianę i zemdlał. Pracownik natychmiast udzielił mu pierwszej pomocy i wezwał karetkę. Sanitariusze stwierdzili wstrząs mózgu i połamanie ręki z przemieszczeniem.  Tonego przewioziono do szpitala, gdzie odstąpiono od nastawienia kości, jako że Tony był pod wpływem alkoholu i nie można mu

Wciąganie gazu na stołówce jest zabronione

Obraz
Droga Jessico, pi szę do ciebie w bardzo delikatnej sprawie. Otóż, gdy sprzątałem pokój Boba, znalazłem pod jego łóżkiem ludzkie odchody, w opakowaniu po chrupkach śniadaniowych. Myślę, że musimy się spotkać i porozmawiać o tym z Bobem. Przyznam, że nie wiem, jak zacząć z nim tę trudną rozmowę, żeby go nie zestresować. Poza tym znowu znalazłem w jego dywanie połamane, brudne igły, a ściana przy jego łóżku byla cała poplamiona krwią. Warto by porozmawiać z Bobem o prawidłowym robieniu sobie zastrzyków oraz zasadach osobistej higieny. Odchody w opakowaniu po chrupkach, nie dosc, ze mnie zaskoczyly, rownoczesnie zaprawdę mnie zasmuciły. Z poważaniem Walt Starszy Opiekun Ośrodka Uciecha Drogi Waltcie, bardzo zmartwiłeś mnie tym mailem o odchodach w pudełku po płatkach śniadaniowych. Może to nie Boba i ktoś mu je podrzucił? A może Bob ma jakąś traumę z dzieciństwa związaną z korzystaniem z toalety? Wydawało mi ostatnio, że czymś się martwi. Niewątpliwie te o