Wiersz o tęsknocie i tajemnicy gwiazd
Stoją przed budynkiem. Wrzeszczą i plują. Rzygają i piją. Ćpają i się biją. A potem ściskają. Klienci aktualni. Klienci przyszli. Klienci dawni. Dysfunkcjonalni. A w ich łonach i nasieniu potencjał klientów jeszcze nienarodzonych. Poszkodowanych przez geny, system i trudne dzieciństwo. Porządni obywatele znoszą im stare ubrania, jedzenie i telewizory, które ci potem wymieniają na narkotyki. Kierownik Janek pilnuje, by każdy z nich miał gruby folder z planami pomocowymi, według rządowych zaleceń. Na planach pomoc się skończy. Klientom się nie chce nawet składać podpisów pod ich własnymi planami. Pracownikom nie chce się już nawet tworzyć nowych planów - kopiują i wklejają ten sam szablon dla każdego nowego-starego klienta. Policji już się nie chce nawet przyjeżdżać na ciągłe wezwania. Chyba że miasto odwiedza królowa lub dochodzi do potyczek z nożami. King James stoi na zewnątrz z obandażowaną głową i wśród rozwrzeszczanej ciżby recytuje wiersze. W ogólnym rozgardiaszu nikt go nie słucha. King James recytuje wiersze przez megafon, stojąc na drabince. Ktoś rozbił mu wczoraj na głowie butelkę. King James nic nie pamięta. Recytuje wiersz do syna, którego zostawił zanim tamten się jeszcze urodził. King James recytuje wiersz, jak bardzo tęskni za synem, którego zostawił. Dostał za ten wiersz nagrodę w miejskim konkursie literackim. Za autentyczność przekazu. Wiersz o tęsknocie i tajemnicy gwiazd. King James przepił nagrodę w jedną noc. Resztę mu ukradli. Potem trafił do szpitala, bo spadł z dachu przystanku. Jeszcze z nogą w gipsie rozpalił w hotelowym pokoju ognisko, za co został z hotelu wyrzucony. Teraz gdy znowu wrócił, wypisał na ścianie graffiti z imionami pracowników, którzy go wcześniej wyrzucili. James wytłumaczył, że to w ramach protestu. Kierownik Janek zalecił pracownikom wydanie Jamesowi arkuszy papieru do kolorowania oraz rewizję jego planu pomocowego - dodanie punktu o zachęcaniu Kinga Jamesa do sikania nie tyle w pokoju, co w toalecie.
Komentarze
Prześlij komentarz