Mówią na niego Dar Boga


Mówią na niego GG. Dar Boga (ang. God's Gift). Nie tylko z powodu nieprzeciętnych talentów, co na cześć sprzedawanej przez niego odmiany marihuany o tej właśnie nazwie. O dominujących nutach grejfruta, cytrusów i haszyszu. Bez wątpienia sam GG jest dla mieszkańców ośrodka boskim darem. Dostarcza im przecież niebiańskie nektary heroiny i kraku. Jak przystało na dobrego sprzedawcę, jest ze wszystkimi za pan brat. Czarujący, przystępny, wygadany. Pomoże każdemu, sprzedaje na kredyt i oferuje zniżki stałym klientom.  W normalnych okolicznościach byłby liderem sprzedaży ubezpieczeń lub jogurtów.   Co zrobić, z tak pokiereszowana twarzą  i kryminalną kartoteką, nikt nie zatrudni go w ubezpieczeniach. Nie byłoby problemu, gdyby narkotyki były legalne. I tak wszyscy je kupują. Czterdzieści tranzakcji dziennie. Po co więc udawać. Wiadomo byłoby, co kto bierze i zarabialoby na tym państwo, a nie gangi. W heroinie, którą on sprzedaje, jest często tylko kilka procent samej heroiny, reszta to niewiadomego pochodzenia dodatki. To właśnie niskiej jakości heroina zmieszana z alkoholem i innymi narkotykami powoduje, że ludzie się tym trują. Legalizacja rozwiązałaby problem jakości i zmniejszyłaby liczbę przypadków przedawkowania. Na legalu siedziałby sobie w centrum handlowym pod krawatem i sprzedawał ludziom chwile szczęścia. Z jego zdolnościami szybko dorobiłby się fortuny. Kupiłby sobie dobry samochód i dom w Hiszpanii, gdzie przy zachodzie słońca wciągałby najlepszej jakości kokainę ze swojego własnego sklepu. A tak, przez to głupie prawo wszyscy udajemy. Dlatego jego wspólnik poszedł siedzieć i interes kuleje. Śmieszne, bo to GG był mózgiem biznesu, a wspólnik jedynie żołnierzem. Gdy GG czarował uśmiechem, żołnierz zajmował się odzyskiwaniem długów od klientów zwlekających ze spłatami. Jak przystało na mózg operacji, GG nie przechowywał towaru w swoim pokoju, a w pokoju wspólnika. Po donosie konkurencji do pokoju GG wparowała policja i nic nie znalazła. Znalazła za to narkotyki w pokoju wspólnika. Wszyscy wiedzieli, kto kierował biznesem, nie mieli jednak dowodów, aby zamknąć GG. Zamknęli więc wspólnika, który lojalnie milczał.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Musimy się upewnić, że pacjent jest bezpieczny i jest mu wygodnie

David Hume przygląda się chłopcu i dziewczynie

Pułkownik Piotrek chce zostać opiekunem piłkarza Janusza