Bliźniacy, czyli Benzo i Krak


Brat Bobbiego nazywa się Billy. Bliźniacy jednojajowi, nie do odróżnienia, jak dwie krople wody. Różnią się jedynie rodzajem uzależnienia. Bobby od benzodiazepinów a Billy od kraku. Można ich rozpoznać wyłącznie po fizjonomii odurzenia. Z naćpanym Bobbym przeważnie nie da nawiązać się żadnego kontaktu. Wygląda jak drewniana pacynka, wprawiana w ruch przez pijanego aktora - przygarbiona, nieskoordynowana, z pół przymkniętymi oczami, jak lunatyk we śnie. Odurzony Billy z kolei przypomina pieska preriowego. Jest bezustannie pobudzony i podejrzliwy. Wszędzie węszy spisek i podstęp. Mimo że nic mu nie dolega, żyje z zasiłków chorobowych, a dorabia na odszkodowaniach. Gdy wyrzucono go z ośrodka z powodu bójki, po swe ubrania wysłał brata bliźniaka - Bobbiego. Pracownicy, biorąc Bobbiego za Billiego, dali Bobbiemu rzeczy Billiego. W związku z tym Billy wniósł potem skargę na ośrodek za wydanie jego własności innej osobie.  Ogłosił przy tym, że pójdzie do mediów, którym opowie jak w ośrodku "Uciecha" dyskryminuje się poszkodowanych przez los. Billy zażądał odszkodowania w wysokości tysiąca funtów, które dla uniknięcia rozgłosu mu przyznano. Billy mógł za to kupić dla siebie spore zapasy kokainy oraz dla brata Xanaxu, żeby ich potem można było lepiej odróżnić.

Rozochocony sukcesem Billy kolejnym razem wykazał się już większą przedsiębiorczością. Zażądał odszkodowania w wysokości stu tysięcy funtów. Chodziło o rzekome skaleczenie się w brudną igłą. Igłą w samą szyję. Pozostawioną w zagłówku łóżka. Nie usuniętą przez pracowników po poprzednim lokatorze-heroiniście. Billy zeznawał w sądzie, iż to tragiczne w skutkach zaniedbanie złamało mu zdrowie i życie. Miał na to świadka - Bobiego, który wszystko widział i przy składaniu zeznań płakał razem z bratem. Początkowo Billy twierdził nawet, że, w wyniku ukłucia igłą, jest bliski śmierci, gdyż zaraził się wirusem HIV.  Zarzut ten szybko został jednak oddalony, gdyż testy medyczne wykazały, że Billy nosicielem wirusa HIV nie jest. Billy poprzestał wtedy na oskarżeniu ośrodka o trwały uszczerbek na zdrowiu psychicznym. Oraz nieodwracalnych stratach moralnych. Igła w zagłówku łóżka na trwałe podważyła jego ufność w drugiego człowieka i ludzkość. Na dowód traumatycznego ukłucia Billy pokazywał zdjęcie swej szyi z czerwoną kropką, jak po ugryzieniu komara. Dowodem koronnym pozostawała jednak igła, która Billy się rzekomo zranił. Niefortunnie dla Billiego sprawa zaszła tak daleko, że wykonano badania genetyczne igły. Nie wykazały one obecności DNA innych osób na igle, oprócz DNA samego Billiego. I Bobieggo. Nie pomogły szczere deklaracje Bobbiego, który pod przysięgą na życie brata zeznawał, że widział jak Billy nabija swą niewinną szyję na śmiercionośną igłę, pozostawioną przez pracowników w zagłówku łóżka. Sprawa została oddalona. Billy tłumaczył, że padł ofiarą dyskryminacji i spisku. Potakiwał mu, jak zawsze, odurzony Xanaxem, z pół przymkniętymi oczami Bobby.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Musimy się upewnić, że pacjent jest bezpieczny i jest mu wygodnie

David Hume przygląda się chłopcu i dziewczynie

Pułkownik Piotrek chce zostać opiekunem piłkarza Janusza