Co tu pisać - piją, ćpają i tyle


Marie to swoja babka. Jak ma jakiś problem, to nie owija w bawełnę i wali prosto z mostu. Są na nią wiecznie skargi, że krzyczy i klnie na podopiecznych, ale jak z takimi sobie inaczej poradzić. Jak im walnie wiązankę, to od razu wiedzą, kto tu rządzi. Dobrze, niech się jej boją, przynajmniej na jej zmianie nigdy cyrków nie ma. Też kiedyś piła, ale rzuciła. Jak ona mogła, to mogą i oni. A te babcie, co ubrania bezdomnym przyniosły i ona była wtedy dla nich w recepcji niemiła, nie musiały zaraz dzwonić do szefostwa i skarżyć. Ćpuny popsuły jej tego popołudnia humor, bo obsrały kibel. Babcie też by miłe w tej sytuacji nie były. Ma gdzieś te wszystkie programy i cyrkolenia. Jak usłyszała o programie darmowego alkoholu, to śmiechu nie mogła powstrzymać. Przecież to bez sensu, dawać alkoholikom alkohol. Jeszcze czego. Potrzebują wziąć się w garść i tyle. Co tu więcej gadać. Z nią można albo żyć po dobroci, albo jak kto woli, pójść na wojnę. Kto jej słucha, dla tego ma dobre serce. A jeśli nie, to proszę bardzo, tylko wtedy jeden z drugim kopa w dupę dostanie i przestanie kozakować. Ćpuny i pijacy zasrane. Kierownik każe pracownikom dostarczać im czyste strzykawki i igły, alkoholikom kanapki i darmowy alkohol. Chyba go pojebało. Kiedyś to było nie do pomyślenia. Sama nie miała łatwego życia. Ojciec pił i ich bił. Codziennie robił awantury. Nie skończyła szkoły, bo w wieku szesnastu lat musiała pójść do pracy w sklepie mięsnym u kuzyna, żeby pomóc matce utrzymać dom. Potem wdała się w złe towarzystwo i sama zaczęła pić. Nie chce do tego wracać. Było, minęło. Ważne to, co jest teraz. I to, co będzie. W wikend idzie z kumpelami coś zjeść, a potem do kosmetyczki tipsy zrobić. W ośrodku "Uciecha" pracuje od piętnastu lat. Innej pracy w sektorze pomocowym nigdy nie miała, więc nie wie jak jest gdzie indziej. Tutaj da się wytrzymać, chociaż męczy ją to, że każdy każdemu obrabia za plecami dupę. I wszyscy ciągle narzekają. Atmosfera nieciekawa, do tego oszukują i biorą chorobowe, a wieczorem idą do pubu. I potrafią być tak bezczelni, że zdjęcia na facebooku z imprezy na chorobowym umieszczają. Czasami boli ją głowa, gdy ma rano iść do pracy i robić zmianę z pewnymi ludźmi. Dobrze wiedzą, co o nich myśli. Kierownictwo powinno  z tym zrobić porządek. Wóz, albo przewóz. Szef jest od dyscypliny, a nie od tego, żeby go lubić. Myślała, żeby poszukać nowej pracy, ale jeszcze zaczeka. Musi odpocząć. Przez pięć lat robiła svq - kwalifikacje zawodowe, uprawniające do pracy w domach opieki w Szkocji. Skończyła to wreszcie, choć było ciężko i nie obyło się bez problemów, bo oskarżyli ją o plagiat. No fakt, skopiowała trochę od znajomej, bo co tu pisać - piją, ćpają i tyle. Obiecała sobie, że już po tym nie będzie nigdy robiła żadnej szkoły. To strata czasu. Bezdomni to bezdomni, żeby im pomagać, nie trzeba żadnych wielkich kursów. Najlepszą szkołą jest życie. Jak ktoś ćpa lub pije, to niech po prostu przestanie. Ot i cała filozofia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Musimy się upewnić, że pacjent jest bezpieczny i jest mu wygodnie

David Hume przygląda się chłopcu i dziewczynie

Pułkownik Piotrek chce zostać opiekunem piłkarza Janusza