Tak naprawdę trochę boję się normalnych ludzi


Moim głównym zainteresowaniem jest wymiana igieł, terapia substytucyjna i profilaktyka narkotykowa. Zapisałam się już nawet na konferencję. Nie mogę się doczekać. To straszne, że tak dużo osób umiera z przedawkowania. Musimy im jakoś pomóc. Mój manager czepia się, że nie zachowuję się profesjonalnie - plotę, co mi ślina na język przyniesie, przeklinam i przytulam klientów. Taka już jestem, spontaniczna i zwariowana. Dlatego przefarbowałam włosy na zielono. Dla mojego managera oni są tylko numerkami w raportach, ja widzę w nich ludzi. Czują, że jestem z nimi i potrafią mi zaufać. Prawie każdy z nich przeżył coś strasznego w dzieciństwie, byli wykorzystywani, poniżani lub zostawieni jako dzieci samymi sobie. Narkotyki zastąpiły im bliskość rodziców i pozwoliły radzić sobie z traumą. A potem zawładnęły ich życiem. Wszystko obraca się dla nich wokół zdobycia towaru. Reszta jest tylko tłem - dach nad głową, jedzenie, inni ludzie. Próbuję zrozumieć, co czują, gdy są na głodzie. Chyba to, co każdy normalny człowiek czułby nie jedząc przez kilka dni. Wszystko, każda myśl i ruch podporządkowane byłyby zdobyciu pokarmu. Ich pokarmem jest narkotyk. Substancja psychoaktywna zmieniająca chemię mózgu. Koniec końców mózg nałogowego heroinisty przypomina mózg ludzi chorych na demencję. Dlatego próbuję być z nimi na dobre i na złe. Jak starsza siostra i pielęgniarka w jednym. Są chorzy i potrzebują mojej opieki. Nie mi ich oceniać. Z nimi czuję się bezpiecznie. Wiem, że nie zrobią mi krzywdy. Tak naprawdę trochę boję się normalnych ludzi. Dlatego od kiedy pamiętam zażywam lekarstwa przeciwlękowe. Inaczej nie byłabym w stanie wyjść z domu. Zresztą całe życie opiekowałam się tatą z zespołem Aspergera. Zawsze gdy wychodziliśmy, musiał liczyć liście na drzewach. To było jego ćwiczenie mindfulness. Musieliśmy stać godzinami pod drzewem aż skończył liczenie, inaczej wpadał w szał i krzyczał. Wtedy zrozumiałam, że każdy inaczej radzi sobie ze stresem. Mama lubiła jeść. Po niej jestem puszysta, mam cukrzycę i depresję. Ale właśnie się zaręczyłam. Ślub w następnym roku. Wszystko już zaplanowane. Mój narzeczony też ma autyzm. Tak jak tata, lubi liczyć i pracuje w banku. Trudno powiedzieć, czy jest dla mnie podporą i czy mnie rozumie. Mało mówi. Gdy wraca z pracy, gra w gry wideo. Ważne, że po prostu jest. Z nim czuję się bezpiecznie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Musimy się upewnić, że pacjent jest bezpieczny i jest mu wygodnie

David Hume przygląda się chłopcu i dziewczynie

Pułkownik Piotrek chce zostać opiekunem piłkarza Janusza