I to jedyna różnica
I jeszcze ta pojebana praca. Sama się w to zresztą podświadomie pchała. Myślała, że chce pomagać innym, a tak naprawdę chciała pomóc sobie. Ojczym ją wykorzystywał, a matka udawała, że nic nie widzi. Z pozoru fajna rodzina, domek, samochód. Jako nastolatka zaczęła się ciąć, przynosiło to jakąś ulgę. Ma teraz całe przedramiona pokryte bliznami, dlatego nosi bluzki z długim rękawem. Odkąd skończyła trzynaście lat bierze antydepresanty, tylko dzięki temu jest jeszcze w stanie wstawać rano.
I wszystko zaczęło się w pewnym momencie nawet układać. Kupili razem dom i na facebuku ogłosiła, że się zaręczyli. Aż tu jeb, on powiedział, że ma dość jej ciągłych stanów depresyjnych i narzekań. Widziała na instagramie, że już jest z inną. Szybko, wszystko, co mówił, można włożyć między bajki. Przez dwa miesiące siedziała w swoim pokoju i nie wstawała z łóżka. Gdy wreszcie poszła do pracy, na drugi dzień dostała takiego ataku paniki, że musieli wezwać karetkę i podawać jej środki uspokajające.
Wreszcie wie czego chce. Zaaplikować o nową pracę i o nowego faceta. Większość czasu tym właśnie zajmuje się w "Uciesze", tylko gdy zjawia się kierownik, udaje, że pisze coś ważnego na komputerze o podopiecznych. A tak naprawdę ma ich w dupie. Jednocześnie jest zalogowana na trzech portalach randkowych i aplikuje cały czas o nową pracę, tyle że nie chce już pracować z narkomanami i bezdomnymi.
To nie ma żadnego sensu.
Tym ludziom nie można pomóc. Przynajmniej ona nie potrafi. Dopiero teraz widzi, że chciała przez nich zamknąć tamten ból. I poczuć się lepiej przy tych, co mają jeszcze gorzej. Ale tak się na dłuższą metę nie da. Te ich ciągłe krzyki i zwierzęca agresja sprawiają tylko, że wraca do tego przed czym uciekała, i znowu to czuje i nie ma siły się ruszyć. Jej ciało zamienia się w lepki płyn. Wracają dawne obrazy i zapachy. Mózg oddziela się od ciała. W tej profesji, zajmującej się tym, co w człowieku najniższe, granica między podopiecznym a opiekunem się zaciera. Wszyscy wszystkim bezwiednie rozdrapują niezagojone rany.
Często wraca do domu i płacze. Pomaga jej jedynie zwiększona dawka leków. I jest jej już wtedy wszystko obojętne, rzeczy dzieją się obok. Podopieczni od rzeczy krzyczą, ona w tym czasie flirtuje beznamiętnie na czacie. Oni na heroinie i benzo, ona na antydepresantach. I to chyba jedyna między nimi różnica.
Komentarze
Prześlij komentarz