Jak Janek brawurowo powrócił do biura

 


Nie żeby Janek uważał to za moralnie wątpliwe. Wręcz przeciwnie. Gombrowicz pisał przecież „Transatlantyk” podczas godzin pracy w banku. Tak i Janek podąża jego szlachetną ścieżką i pisze to w samym środku pracowniczej zmiany w biurze „Słońca”. Ma już za sobą poniedziałkowy small talk z koleżankami o pogodzie i niedzielnych wycieczkach w nieznane dookoła miasta. Teraz Janek robi sobie przez pół godziny kawę lub herbatę, by długą chwilę potem niczym pilot zasiąść w skupieniu przed kokpitem komputera i wzbić się na poziomy.

Nad czym się tak Janek wzbija? Nad weekendowymi mailami od prezesostwa firmy o przezwyciężeniu Kowida i wykonywaniu jeszcze efektywniejszej pracy. Wiadomo – kryzys, wojna, nierówności, będą zwolnienia. Trzeba jednak myśleć pozytywnie, stosować się do przepisów BHP i zapobiegawczo wstąpić za jedyne 16 funtów miesięcznie do związków zawodowych.

Należy zawsze pamiętać, że gdy zamykają się jedne drzwi do szczęścia, otwierają się inne. Wielki smutek ogarnął Janka, gdy dobry pan dyrektor opuścił z bólem serca organizację, niemniej jego miejsce zajęła od razu inna dobra pani dyrektor: dawna pani kierownik – na obcasikach stuk-puk. Radość to ogromna, mimo że nikt nie lubi nowej dobrej pani dyrektor. Niezbyt inteligenta, acz sprytna, wredna i ambitna. Lubi powtarzać, że jest twardą babką i ma grubą skórę i że weszła kiedyś na górę w butach na obcasach. Chce, żeby jej dzieci też były twardsze i odniosły sukces tak jak ona, w butach na obcasach. Czyż miała na myśli nas? – szepcze do Janka z przestrachem koleżanka z biurka obok.

Dobra nowa pani dyrektor promiennie rozkazała, że w związku z brawurowym zwycięstwem świata nad Kowidem skończyła się praca z domu i należy entuzjastycznie wrócić do biura. Oczywiście przestrzegając zasad BHP - w maseczkach, z zachowaniem umiaru i dystansu. Pani dyrektor to być może sroga, ale czyż nie takich nam trzeba na trudne czasy? - myśli Janek. Jest szansa, że z taką dyrektor łajba nasza przetrwa sztormy i nie rozbije się o podwodne skały bankructwa. Zresztą czyż nie oczyszczająco dla duszy jest wrócić do biura i porozmawiać z koleżankami o pogodzie i wycieczkach? W biurze skończy się domowe siedzenie w samych gaciach i w kapciach, co zmniejsza tylko odporność i motywację. Nowa dobra pani dyrektor jest przykładem tego, że jesteśmy tacy, jakie obuwie wdziewamy: ona kroczy przez życie w eleganckich butach na obcasach. Stuk-puk do sukcesu. W kapciach nikt nigdy niczego nie osiągnął.

Tymczasem do czasu zwolnień i cieć warto sporządzić dobry plan dnia. Czyż życie nie składa się bowiem z dni? Jaki więc plan na dzień, taki i plan na życie. A plan Janka na dziś to wpisać do kalendarza serię fikcyjnych spotkań na następny tydzień, co pozwoli mu prawomocnie wyjść z biura i nie rozmawiać więcej o pogodzie i wycieczkach. By plan był doskonalszy, Janek sporządzi również raporty z fikcyjnych spotkań poprzedniego tygodnia. Czysta fikcja literacka w konwencji raportów i sprawozdań. Potem pozostanie mu cierpliwie czekać. Od niechcenia przesuwa kubek z kawą na drugą stronę biurka. W ten sposób sekretnie odmierza czas – jedno przesunięcie co dziesięć minut. Jawnym spoglądaniem co dziesięć minut na zegarek sprawiałby wrażenie braku entuzjazmu. Do przerwy na lunch zostały mu dwa przesunięcia kubka.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

David Hume przygląda się chłopcu i dziewczynie

Pułkownik Piotrek chce zostać opiekunem piłkarza Janusza

Zebranie w Tiuturlistanie